Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi karotti z miasteczka Zduńska Wola. Mam przejechane 18493.63 kilometrów w tym 4576.14 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.80 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy karotti.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

>100

Dystans całkowity:3259.31 km (w terenie 431.00 km; 13.22%)
Czas w ruchu:151:37
Średnia prędkość:21.50 km/h
Maksymalna prędkość:60.30 km/h
Maks. tętno maksymalne:189 (95 %)
Maks. tętno średnie:157 (79 %)
Suma kalorii:6981 kcal
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:130.37 km i 6h 03m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
123.84 km 15.00 km teren
05:04 h 24.44 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Nad Jeziorsko

Niedziela, 5 lipca 2009 · dodano: 21.07.2009 | Komentarze 0

Kategoria >100, Na slickach


Dane wyjazdu:
105.58 km 5.00 km teren
04:22 h 24.18 km/h
Max prędkość:39.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Spontanicznie do Poddębic

Czwartek, 11 czerwca 2009 · dodano: 11.06.2009 | Komentarze 6

Niezamierzona, niezaplanowana i chyba dopiero czwarta setka w życiu, a pierwszy raz druga z rzędu. Spowrotem jechało się dużo gorzej bo pod wiatr, na który musiałam nieźle uważać, żeby mnie na środek jezdni nie zepchnął. Ale ogólnie wycieczka, mimo że w samotności udała się bardzo. Odwiedziłam Dziadków, zjadłam pyszny obiadek, dostałam wałówkę(to że nie miałam żadnego plecaka Babcię już tak średnio interesowało :P) i bardzo miło spędziłam tą godzinkę w odwiedzinach. Spontaniczne wycieczki są jednak najlepsze :)
Kategoria >100


Dane wyjazdu:
118.52 km 10.00 km teren
04:59 h 23.78 km/h
Max prędkość:38.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

No cóż, tym razem ja zamuliłam...

Środa, 10 czerwca 2009 · dodano: 10.06.2009 | Komentarze 5

Wycieczka wyszła z mojej inicjatywy. Tak właśnie, z mojej. Na umówione miejsce spotkania jak zawsze przy takiej pogodzie(choć jeszcze nie padało wtedy) dotarli tylko najwytrwalsi czyli ja i Łukasz. Plan wstępny to było Jeziorsko jednak stwierdziliśmy, że może pojedziemy tam następnym razem jak będzie świeciło słoneczko. Stanęło na pętli zahaczającej o Łęczycę i Piątek. Pomyślałam, że można by było w takiej sytuacji jeszcze kogoś ściągnąć, zawsze będzie ciekawiej. Padło na Marcina. Pojechaliśmy więc po niego do Zgierza, na naszykowanie się miał ponad półtorej godziny, ale niestety nie zdążył... No to siadamy z Pixonem pod blokiem i czekamy... Czekamy jak Marcin napompuje sobie koło, bo po wczorajszej jeździe złapał gumę :) W końcu się udało, jego rumak jest już gotowy do jazdy, dostaliśmy też po czekoladowym cukierku( czyżby na osłodę za czekanie?? :P) i mogliśmy w końcu wyruszyć na właściwą wycieczkę.


Na pierwszy ogień poszły Grotniki, gdzie niestety trzeba było uzupełnić garderobę bo zaczęło padać. Zresztą deszcz i kałuże towarzyszyły nam już do końca wycieczki, czyli przez następne sześć godzin. Mimo złych warunków pogodowych jechało się całkiem dobrze, było dość ciepło więc choć byliśmy mokrzy, nikt raczej nie narzekał, że zmarzł. Odwiedziliśmy Stryków, skierowaliśmy się na Łęczycę. W tym zabytkowym mieście zajrzeliśmy na Zamek a tam czekała na nas przyjemna knajpka z żywym ogniem w piecu, w którym zresztą upieczono nam pyszną pizzę. Ubranka zaczęły schnąć, brzuchy się napełniły i odchodziła ochota na ponowne wyjście na deszcz. Ale, że TWARDYM TRZEBA BYĆ NIE MIĘTKIM, zebraliśmy się w końcu w dalszą podróż, jeszcze mała sesja zdjęciowa z drewnianym przystojniakiem w koronie i ruszamy dalej.

Najpierw Tum i obowiązkowo podjazd na Górę Świętej Małgorzaty. Ładnie za chłopcami się ustawiłam i patrzę na licznik:30 km/h. Patrzę za dziesięć minut, a tam 32 km/h!! I tak sobie w towarzystwie trzydziestki do Piątku dojechaliśmy. Kolejne fotki przy Geometrycznym Środku Polski(Łukaszu, czekamy na ich publikację :)), krótka wymiana zdań z miejscowym palaczem bądź też rozdawaczem białych pastylek(podobno miętowe cukierki, ale nikt się nie odważył sprawdzić co to naprawdę było). Następnie wizyta w sklepie, po ostatnie dopalacze i ruszamy w drogę powrotną.

Zjedzona pizza wcale nie pomaga, coraz więcej wody na jezdni, spory ruch i zbliżające się podjazdy przed Zgierzem. Nie wytrzymałam już tempa 30 km/h, zostaję w tyle, chłopaki grzecznie za mną czekają. Niestety kryzys jest znaczny, na liczniku wybija setka a ja wysiadam... Nie udało mi się już dojść do siebie, końcowe kilometry pokonuję w tempie 26-28 km/h. Marcina zostawiamy w Zgierzu, a Łukasz odprowadza mnie aż pod górkę przy Włókniarzy. Zostając sama, jechałam jeszcze wolniej, błoto i wszędobylskie kałuże już mnie tak nie bawią. Z ulgą dojeżdżam do akademika, ściągam przemoczone do suchej nitki ubranie i biorę długi, gorący prysznic... Zdecydowanie mi się należał :)
Kategoria >100


Dane wyjazdu:
113.29 km 50.00 km teren
05:28 h 20.72 km/h
Max prędkość:44.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Czarnym szlakiem po łodzkich wzniesieniach

Sobota, 25 kwietnia 2009 · dodano: 25.04.2009 | Komentarze 5

Przymierzałam się do niego od dawna, ale chyba nie miałam wystarczająco dużo odwagi by wybrać się tam i to jeszcze sama. Dziś jednak udało mi się przełamać i pojechałam. Trasa bardzo ciekawa, urozmaicona, po prostu warta wysiłku. Co do jej oznaczenia... to chyba lepiej żebym się tu nie wypowiedziała bo padnie zbyt dużo niecenzuralnych słów. Tyle czasu, energii i nerwów jeszcze nie straciłam na żadnej wycieczce. Chwilami już myślałam by dać sobie z nią spokój i wrócić jakąś inną trasą. Gdybym nie wzięła mapy z pewnością bym tak zrobiła. Przejechałam ją jednak prawie w całości, co mogę nazwać swoim małym osobistym sukcesem. No i kolejna, druga setka do kompletu też zdobyta :)
Kategoria >100


Dane wyjazdu:
123.04 km 4.00 km teren
05:35 h 22.04 km/h
Max prędkość:41.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

I zjazd teamu i moja pierwsza setka :P

Sobota, 28 marca 2009 · dodano: 28.03.2009 | Komentarze 6

I w końcu nadszedł ten dzień, kiedy miała nastąpić pierwsza w historii konfrontacja wszystkich (no prawie wszystkich...) członków nowego, elitarnego teamu rowerowego Mar & Partners Race Team. W związku z wyznaczonym miejscem spotkania, powstało nurtujące Łodziaków od tygodni pytanie, jak dotrzeć do Piotrkowa. Odległość zdecydowanie do przepedałowania, problem tkwił tylko w naturze nieobliczalnej, marcowej pogody. Ile prognoz, tyle możliwych wersji, dlatego wspaniałe słońce budzące ze snu łódzkich bikerów, rozwiało wszelkie wątpliwości. Pozostało tylko spakować najpotrzebniejsze rzeczy, odziać się w wyjątkowo lekkie stroje i wyruszyć na podbój suchych i jakże przystępnych szos.

Wyruszyłam spod akademika wraz z Mariuszem, kilka ulic dalej dołączyła do nas Ania i w takim już składzie dojechaliśmy do miejsca spotkania, którym było Hotel i Karczma "POD DOBRYM ANIOŁEM", w takim też wróciliśmy do Łodzi. Jechało się świetnie; ciepło, słonecznie i w doborowym towarzystwie, czego by tu więcej chcieć? Jak widać po średniej, nie spieszyło nam się zanadto, muszę tu jednak zaznaczyć, że do Piotrkowa jechaliśmy cały czas pod wiatr, ciepły lecz południowy i zdecydowanie silny. Z powrotem okazało się także, że mieliśmy pod górkę, ale dzięki temu powrót był mniej męczący.

Spotkanie odbyło się sprawnie, rzeczowo i w miłej atmosferze. Omówione zostały najważniejsze tematy, rozdano stroje, bidony, itp. Po załatwieniu wszystkich spraw udaliśmy się prawie całą ekipą na krótki trening, co dla nas oznaczało dodatkowe kilkanaście kilometrów, w tym ok 4-5 km jazdy po błotku. Ale czego się nie robi dla integracji przyszłych pogromców maratonów...

No i tak całkiem przypadkiem zrobiłam pierwszą w swoim życiu (w ciągu jednego dnia) setkę. A nawet troszkę więcej :)
Kategoria >100