Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi karotti z miasteczka Zduńska Wola. Mam przejechane 18493.63 kilometrów w tym 4576.14 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.80 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy karotti.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2009

Dystans całkowity:552.58 km (w terenie 203.00 km; 36.74%)
Czas w ruchu:27:02
Średnia prędkość:20.44 km/h
Maksymalna prędkość:59.60 km/h
Suma podjazdów:1800 m
Maks. tętno maksymalne:192 (96 %)
Maks. tętno średnie:172 (86 %)
Suma kalorii:6652 kcal
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:61.40 km i 3h 00m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
24.65 km 5.00 km teren
01:05 h 22.75 km/h
Max prędkość:39.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Łagiewniki

Poniedziałek, 28 września 2009 · dodano: 28.09.2009 | Komentarze 3

Po pierwszych zajęciach w nowym semestrze pojechałam do Lasu Łagiewnickiego, zobaczyć czy coś się zmieniło. Las jest jak był, przybyło tylko trochę kolorowych liści. Chyba idzie jesień.
Kategoria <50, Na slickach


Dane wyjazdu:
40.70 km 0.00 km teren
01:32 h 26.54 km/h
Max prędkość:42.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg:145 ( 73%)
Kalorie: 531 (kcal)

Ostrówek-Łódź

Niedziela, 27 września 2009 · dodano: 28.09.2009 | Komentarze 0

Z dużym plecakiem, który mnie troszkę przygniatał, pojechałam do Łodzi, do akademika. Wakacje się skończyły:)
Kategoria <50, Na slickach


Dane wyjazdu:
120.02 km 4.00 km teren
05:00 h 24.00 km/h
Max prędkość:43.10 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Jeziorsko w towarzytwie

Sobota, 26 września 2009 · dodano: 27.09.2009 | Komentarze 0

Po prostu mi się nudziło. Weszłam na gg, patrzę, Rafał też się nudzi, no to trzeba coś na to poradzić, jedziemy nad Jeziorsko! Założone miałam slicki więc trasa musiała przebiegać po asfalcie. Początki były ciężkie bo jechaliśmy pod wiatr. Dodam, pod silny wiatr. Ale mój towarzysz sił miał dużo, więc prowadził nasz skromy peletonik praktycznie przez cały czas. "Sieradzkie morze" ominęliśmy najpierw z zachodu, gdzie przed samą tamą zachciało mi się obejrzeć jego brzeg z bliska. Pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne. Czysta woda, czysta plaża, zero turystów. Zapragnęłam nawet przejść się kawałek brzegiem, co później nie okazało się najlepszym pomysłem. Kiedy już chcieliśmy stamtąd się wydostać(smród był niesamowity, a "piasek" w obrzydliwy sposób przyklejał się do stóp i kół), okazało się, że po drodze zgubiłam gdzieś skarpetkę i musiałam jeszcze raz przemaszerować po tym "czymś". Fuj!! Mielimy też okazję zobaczyć jak się kręci filmy, co wcale nie jest takim prostym zajęciem jak by się wydawało. Na koniec okazało się, że spędziliśmy tam trochę za dużo czasu i aby wrócić przed zmrokiem, musieliśmy jechać szybciej. Rafał, nie wiem jak, ale wciąż miał dużo sił i ładnie nas do domku pociągnął.
Jeziorsko+Rafał+kawałek mojego koła © karotti

Mały pływający syf... © karotti

i większy pływający syf... © karotti

i syf na plaży © karotti


Ich przodkami są podobno gady... © karotti

a tych małpy człekokształtne. Niektórzy upierają się nawet, że są inteligentni. © karotti
Kategoria >100, Na slickach


Dane wyjazdu:
38.28 km 0.00 km teren
01:30 h 25.52 km/h
Max prędkość:42.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Po autko

Piątek, 25 września 2009 · dodano: 25.09.2009 | Komentarze 0

Jechałam pod niezły wiaterek i ogólnie tak jakoś bez życia. W Konstantynowie wpakowałam rower do busa i nim wróciłam. Tak się teraz zastanawiam, czy wzbudzałam większe zainteresowanie jadąc rowerem w tamtą stronę, czy też jako kierowca samochodu dostawczego wracając...
Kategoria <50, Na slickach


Dane wyjazdu:
158.78 km 70.00 km teren
07:36 h 20.89 km/h
Max prędkość:34.10 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg:119 ( 60%)
Kalorie: 2187 (kcal)

Sieradzka Eska

Wtorek, 22 września 2009 · dodano: 22.09.2009 | Komentarze 6

Zaczęło się od brutalnego dźwięku mojego budzika o szóstej rano... -Jeszcze chwilkę, pięć minutek-pomyślałam. Wstałam po pół godzinie. Szykowanie się o takiej porze jest dla mnie nie lada wyzwaniem, ale właściwie udało mi się wziąć wszystko co potrzebowałam na trasie. Punkt ósma byłam już na umówionej górce i przez chwilę zwątpiłam, czy Rafał przyjedzie, ale za momencik ujrzałam jakiegoś szybszego niż przeciętnie rowerzystę. -To na pewno Rafał- w pięknym stylu wjechał na górkę, krótka konsultacja w sprawie trasy i wspólnie, pełni wiary w nadchodzący sukces, ruszyliśmy w stronę Burzenina. Mój towarzysz zna bardzo dobrze te terany i bezbłędnie poprowadził nas do Burzenina, a potem do Złoczewa. Następnie skierowaliśmy się do Klonowej, by tam tak naprawdę dopiero rozpocząć naszą wycieczkę. Na liczniku wybiło 59 km, czas jazdy to 2h 30min.
Punkt pierwszy sieradzkiej ESKI © karotti



Pierwsze kilometry szlaku były oznaczone całkiem przyzwoicie, im jednak dalej, tym tylko gorzej. Zbyt duże odstępy pomiędzy kolejnymi oznaczeniami, fatalnie oznakowane skrzyżowania i wszelkie rozwidlenia, odróżnienie strzałek od kresek także sprawiało trudności, kolor żółty na białym nie jest najlepszym połączeniem. Wszystko to sprawiało, że jechaliśmy dłużej, co chwilę stawaliśmy by się naradzić czy sprawdzić mapę. Obecny na niektórych fragmentach szlaku piach spowalniał nas jeszcze bardziej, ale wciąż byliśmy dobrej myśli. Po ok godzinie dojechaliśmy znowu do Złoczewa i ruszyliśmy w stronę zbiornika Próba. Na tym odcinku dwukrotnie zjechaliśmy ze szlaku, i dwukrotnie na niego wróciliśmy nie wracając się i nie nadrabiając też kilometrów. Do Próby dojechaliśmy z drugiej strony.

Zbiornik Próba © karotti




Po krótkiej przerwie, gdzie nie mogliśmy się zdecydować kto kogo ma wrzucić do wody, pojechaliśmy dalej w stronę Sieradza. Głód dawał o sobie znać coraz bardziej, a mieliśmy jeszcze jakieś 8 km do miasta. Pokonaliśmy je ekspresowo, po czym wjechaliśmy do centrum i objechaliśmy je w kółko dwukrotnie w poszukiwaniu jakiegoś jedzenia. Nie wiem dlaczego, ale nie mogliśmy znaleźć żadnej normalnej pizzerii, żadnego normalnego lokalu... Zrezygnowana stwierdziłam, że hamburger mi już wystarczy, byleby tylko cokolwiek zjeść. W ostatniej chwili naszym oczom ukazał się jednak jakiś obiecujący obiekt gastronomiczny, a przynajmniej lepszy od budek z hot dogami. Zjadłam oczywiście więcej niż byłam w stanie, a już na pewno więcej niż powinnam przed dalszą podróżą, no taki ze mnie już żarłok... Na koniec jeszcze malutki lodzik i w drogę. Wiedzieliśmy już niestety, że nasze marzenia o całej sieradzkiej esce się nie spełnią, a przynajmniej nie dziś. Byliśmy na półmetku, a była już godzina 15 30, mieliśmy za sobą 112 km i 5 godzin jazdy. Dalsza podróż szlakiem skończyłaby się więc późno, za późno i w ciemnościach.
Jeszcze krótka sesja zdjęciowa na moście w Sieradzu i ruszyliśmy na ostatni fragment naszej wyprawy.

Rafał na sieradzkim moście © karotti



Zaliczyliśmy jeszcze Rossoszycę, po drodze przejeżdżaliśmy przez Rafałówkę :)
Prawdziwy Rafał w jeszcze prawdziwszej Rafałówce :P © karotti

Rafałowi było na tyle mało kilometrów, że postanowił mnie odprowadzić do domku, a wracając, pojechał dziwnym "skrótem". Kolejny szaleniec...

Mimo nie przejechania całej trasy, wycieczka była bardzo przyjemna. Myślę, że mojemu towarzyszowi też się podobało.
Kategoria >100


Dane wyjazdu:
52.00 km 52.00 km teren
04:18 h 12.09 km/h
Max prędkość:59.60 km/h
Temperatura:
HR max:192 ( 96%)
HR avg:172 ( 86%)
Kalorie: 1896 (kcal)

Powerade Maraton-Istebna

Sobota, 19 września 2009 · dodano: 20.09.2009 | Komentarze 5

Jedną nogą byłam już w Radomiu, ale prawie w ostatniej chwili nadarzyła mi się okazja uczestnictwa w maratonie w Istebnej. Szybka decyzja, kilka godzin jazdy pociągiem i samochodem i znalazłam się w przepięknych górach... Sam wyścig, co tu dużo ukrywać, był chyba najlepszym w jakim miałam okazję uczestniczyć. I to właściwie pod każdym względem. Mnóstwo długich, dość stromych podjazdów, tyle samo szybkich, wyczerpujących zjazdów, zróżnicowane podłoże, całkowicie pozbawione piaszczystych sekcji, idealna pogoda, świetne oznakowanie, bufety na pięć. Poza tym, jako jeden z nielicznych moich startów, obyło się bez nieprzyjemnych przygód. Żadnych gum, zerwanych łańcuchów, lotów przez kierownice, niedoborów energetycznych, rozstrojów żołądka... Na metę dojechałam zmęczona, ale usatysfakcjonowana swoją jazdą. Po dłuższym czasie odpoczynku zostałam poinformowana, że zajęłam nawet niezłe miejsce. A że u Golonki na podium wyczytują aż sześć osób, ja także się tam załapałam :) Szkoda, że to był już ostatni wyścig z tego cyklu sezonie...

Dystns: ok 52 km
Czas: 4:18
Miejsce K2: 4

Dane wyjazdu:
42.69 km 15.00 km teren
01:54 h 22.47 km/h
Max prędkość:39.00 km/h
Temperatura:
HR max:163 ( 82%)
HR avg:135 ( 68%)
Kalorie: 541 (kcal)

Południowa pętelka

Wtorek, 15 września 2009 · dodano: 15.09.2009 | Komentarze 0

Po umyciu i nasmarowaniu mojego rowerka, pojechałam sprawdzić czy wszystko jest ok. I było. Jadąc "przed siebie" udało mi się odkryć też niezły kawałek leśnej ścieżki niedaleko domku. Większość trasy pokonałam jednak asfaltem, i to nie byle jakim, bo nowiutkim i jeszcze równiutkim. Na takie trasy przydałaby się szosa. Może kiedyś...
Kategoria <50


Dane wyjazdu:
32.00 km 32.00 km teren
02:02 h 15.74 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:188 ( 94%)
HR avg:167 ( 84%)
Kalorie: 880 (kcal)

ŚLR-Kielce, finał

Niedziela, 13 września 2009 · dodano: 14.09.2009 | Komentarze 3

Ostatni już w tym sezonie wyścig z tej serii. A szkoda, bo je polubiłam. Przed wyścigiem zmieniałam co nie co ustawienia kierownicy i już podczas wyścigu okazało się, że nie do końca mi to wyszło. Problem polegał na tym, że gripy miały zły kąt w stosunku do nadgarstków, co skutkowało bolesnym drętwieniem dłoni już po 5 km jazdy, nie wspominając już o tym co się działo na zjazdach... Poza tą niedogodnością, trasa Master przebiegała dwukrotnie po tym samym odcinku, czego nie lubię. Te dwa elementy, plus obecność sporej ilości błota na trasie skłoniły mnie do ukończenia tylko krótszej trasy. Nieszczególnie zmęczona dojechałam na główny plac, by stanąć następnie w kolejce do mycia rowerów. Stałam, stałam, i stałam... łącznie z myciem ponad dwie godziny. Ale przecież nie śpieszyło mi się wogóle. Dekoracja została przewidziana dopiero na godzinę 17. A trzeba było koniecznie poczekać, bo nasz team w klasyfikacji generalnej zajął 3 miejsce i w nagrodę otrzymaliśmy skrzynkę piwa :) Poza tym zbiorowym sukcesem, sporo osób otrzymało też indywidualne miejsca na podium. Mi też się to udało :) :)

Szkoda, że na kolejny wyścig ŚLR trzeba czekać aż do wiosny.

Nie miałam na zawodach licznika, a więc dystans jest orientacyjny.

Dane wyjazdu:
43.46 km 25.00 km teren
02:05 h 20.86 km/h
Max prędkość:35.00 km/h
Temperatura:
HR max:164 ( 82%)
HR avg:127 ( 64%)
Kalorie: 617 (kcal)

Z nudów

Środa, 9 września 2009 · dodano: 09.09.2009 | Komentarze 0

W końcu ruszyłam te swoje cztery litery i wsiadłam na rower. Myślałam, że moja ostatnia niechęć do roweru minie jak tylko zacznę jechać, minęła jednak dopiero po 20 km, kiedy to powietrze z koła zaczęła uchodzić i jechałam na niezłym flaku... Pozostała część wycieczki polegała więc tylko na dopompowywaniu koła co jakieś 4-5 km. Świetna sprawa, szczególnie jeśli ktoś chce sobie bicepsy wyrobić :)
Kategoria <50