Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi karotti z miasteczka Zduńska Wola. Mam przejechane 18493.63 kilometrów w tym 4576.14 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.80 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy karotti.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

>50

Dystans całkowity:8401.34 km (w terenie 2368.96 km; 28.20%)
Czas w ruchu:406:43
Średnia prędkość:20.66 km/h
Maksymalna prędkość:60.00 km/h
Suma podjazdów:14108 m
Maks. tętno maksymalne:240 (121 %)
Maks. tętno średnie:176 (88 %)
Suma kalorii:39064 kcal
Liczba aktywności:126
Średnio na aktywność:66.68 km i 3h 13m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
63.61 km 63.61 km teren
04:01 h 15.84 km/h
Max prędkość:51.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

ŚLR Piekoszów

Niedziela, 16 sierpnia 2009 · dodano: 17.08.2009 | Komentarze 5

Trasa świetna, typowo górska z podjazdami i ciekawymi zjazdami, niestety jej oznaczenie pozostawiało trochę do życzenia. Pogoda bardzo słoneczna (choć może ciut za ciepło), organizacja także w porządku. Zabrakło ciepłego posiłku regeneracyjnego, ale za to świeżych słodkich bułek i arbuzów było pod dostatkiem. Jeszcze przed maratonem zerwałam łańcuch, który zaraz naprawili mi koledzy z teamu. Wiedziałam jednak, że niesprawne przerzutki mogą zrobić mi kolejnego psikusa i musiałam na całej trasie, a w szczególności na podjazdach bardzo uważać. Udało się dojechać do mety bez takich przykrych przygód. Trzecie miejsce na dystansie Masters po nieprzespanej nocy uważam za całkiem satysfakcjonujące. Poza tym nasz team praktycznie zdominował podium, które prawie w każdej kategorii miało naszego przedstawiciela. Z taką ekipą na taki wyścig mogę jechać jeszcze dalej :)

Dane wyjazdu:
84.30 km 0.00 km teren
03:40 h 22.99 km/h
Max prędkość:35.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Poddębice

Piątek, 14 sierpnia 2009 · dodano: 14.08.2009 | Komentarze 0

W jedną stronę walczyłam z silnym wiatrem i z przerzutkami, które się na mnie obraziły i zaczęły żyć własnym życiem, radośnie zmieniając przełożenia w każdym innym momencie niż ja tego chciałam. Spowrotem znalazłam jedyne przełożenie na którym dało się jechać nie martwiąc się, że zaraz pójdzie łańcuch.
Kategoria >50


Dane wyjazdu:
60.38 km 60.38 km teren
03:05 h 19.58 km/h
Max prędkość:43.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

MazoviaMTB-Nidzica

Niedziela, 9 sierpnia 2009 · dodano: 10.08.2009 | Komentarze 1

To był najgorszy maraton jaki do tej pory pojechałam... Najpierw guma i to na samym początku (jakiś 5 km). Kolega z teamu pomógł mi nawet zmienić dętkę ale ilość osób która mnie wyprzedziła podczas tej przerwy fatalnie wpłynęła na moje morale. Do tego stopnia, że zaraz po ruszeniu zaczęłam gnać co sił w nogach, tak że wyprzedzałam dosłownie wszystkich przez kolejne 20 km. I to był mój kolejny błąd bo zdenerwowanie spowodowało po prostu rozstrój żołądka i zostałam zmuszona zatrzymać się znowu. Łącznie straciłam na samych postojach prawie 20 min. Po tej drugiej przerwie marzyłam już tylko o dojechaniu do mety. Nie było to jednak takie proste bo zostało jeszcze 30 km i trudniejsza część trasy z pięknymi podjazdami i szybkimi zjazdami. Ogólnie trasa maratonu była świetna, po prostu górska. Pozbawiona jakiejkolwiek motywacji a później jeszcze także jedzenia (gdzie ja byłam kiedy szykowałam się na ten maraton to nie mam pojęcia) ostatnie 15 km pokonałam z niesamowitym trudem. Słabłam z minuty na minutę, wszyscy mnie wyprzedzali a ja po prostu opadłam ze wszystkich sił i jechałam coraz wolniej i wolniej... Po doczłapaniu się do mety nie byłam w stanie nawet dojść do bufetu by uzupełnić ten niesamowity deficyt cukru. Dobrze, że koledzy z teamu byli na miejscu i przynieśli mi ciasto i pomarańcze. Dawno nie byłam aż tak wyczerpana po maratonie.

Pomijając sam wyścig, a raczej mój wyczyn, sam wyjazd do Nidzicy udał się bardzo. Świetna ekipa, słoneczna i ciepła pogoda, piękna trasa i bagaż kolejnych doświadczeń.

Dane wyjazdu:
88.62 km 88.62 km teren
12:07 h 7.31 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Białka Tatrzańska 24h

Poniedziałek, 3 sierpnia 2009 · dodano: 03.08.2009 | Komentarze 4

Wszystko zaczęło się bardzo niewinnie, bo od poszukiwania jakiegoś sklepu rowerowego z dobrym serwisem w przystępnej cenie. Reszta potoczyła się tak szybko i niespodziewanie dla mnie, że nie zdążyłam się lepiej zastanowić, a już byłam w Białce Tatrzańskiej zwarta i gotowa do podjęcia kolejnego, nowego wyzwania, jakim miał być udział w maratonie 24 h.


Startować miałam w teamie czteroosobowym wraz z trzema chłopakami z MaxxBike-u. Byłam strasznie ciekawa jak to będzie wyglądało, szczególnie mojej dyspozycji w nocy czy po kilkunastu godzinach jazdy... Nic dziwnego więc, że tuż przed startem czułam dziwne mrowienie w brzuchu, dokładnie jak przed pierwszym maratonem jakieś trzy lata temu...
Wybiło południe, zawodnicy ruszyli, pierwszy z naszej czwórki pojechał Łukasz, emocje zaczęły opadać. Zaczęliśmy się zastanawiać, jakie mamy szanse na ewentualne podium, szczególnie, że zawodników nie było dużo. Co się okazało, czwórka jest tylko jedna więc w sumie już wygraliśmy, tyle tylko, że bez walki... I tu nastąpiła szybka i całkowicie zmieniająca naszą całą taktykę decyzja: rozbić się na dwie drużyny; duo czyli Łukasz i Tomek oraz mix czyli ja i Kamil. Do szczęścia brakowało nam tylko jeszcze jednego zawodnika na trasie. Szybka zmiana stroju, założenie nowego numeru startowego i Kamil z piętnastominutową stratą rozpoczął gonitwę.
Kiedy po ok 35 minutach pierwsi zawodnicy zjechali do bazy, z wielką niecierpliwością wypatrywałam Kamila, chciałam w końcu zobaczyć trasę. A wyglądała ona mniej więcej tak:45 min podjazdu i jakieś 5 min zjazdu... Zaczynało się od stromego wjazdu na stok po trawie, potem szutrową drogą. Następnie ostro w lewo, przejazd przez rów, odrobinę w dół po trawie ale już lasem i nagły skręt w prawo by rozpocząć kolejny etap wspinaczki tym razem po szutrowej drodze z korzeniami i luźnymi kamieniami. Jeśli udało się na drogę wjechać równym tempem można było podjechać. Najmniejszy jednak błąd na zakręcie bądź też dalej na podjeździe dyskwalifikował praktycznie wjazd na górę rowerem i trzeba było iść piechotą. Kolejny odcinek to droga raczej trawiasta(całe szczęście, że nie padało!!) z podwójnym przejazdem po stromym zboczu, pełnym luźnych kamieni, które powodowały osuwanie się kół. Trzeba przyznać, że technicznie było gdzie poćwiczyć. Dalej to już wyjazd z lasu i lekko w dół znowu po trawie, by dojechać do najtrudniejszego odcinka-singlowy zjazd po błotku z kamieniami-dla mnie pozostał niepokonany. Jeszcze kilka zakrętów i przed nami ostatni podjazd-trawers. W dzień słoneczko grzało na tych podjazdach niemiłosiernie, w nocy skoszona trawa oblepiała koła, hamulce, przerzutki a w szczególności jej tylne kółko, które trzeba było czyścić kilkakrotnie. Kiedy już udało się przebrnąć przez ten kawałek pozostał tylko odcinek po (w miarę) płaskim i to co tygryski lubią najbardziej-zjazd stokiem narciarskim do samej bazy. Ta droga była oświetlona także w nocy, co znacznie ułatwiło sprawę. Wyboje i inne nierówności na zjeździe oraz jego "stromość" powodowały ogromny ból dłoni, które na samym dole stawały się po prostu sztywne.
i znowu pod górkę... © karotti

Singlowy zjazd © karotti

Zjazd stokiem narciarskim © karotti

Slalom gigant © karotti

Nasze miasteczko namiotowe przy ostatnich metrach zjazdu © karotti

Dla takich widoków warto było się męczyć © karotti

niespodziewane atrakcje na trasie też były... © karotti

Tyle na temat trasy. Teraz może troszkę faktów. Przejechałam takich pętli 13, co wspólnie dało nam wynik 27 i pozwoliło zająć pierwsze miejsce. Tomek i Łukasz wykręcili okrągłe 30 i też stanęli na najwyższym podium. Złapałam jedną gumę, najprawdopodobniej na zjeździe dobiłam tylne koło i dwukrotnie zerwałam łańcuch. Na początku robiliśmy po jednej pętli, później po dwie. Najgorsze były oczywiście godziny nocne. Zmęczenie zrobiło swoje, końca zawodów nie widać a tu trzeba pedałować dalej. Pedałować albo raczej prowadzić, byle do przodu, byle nie stać... Spanie w przerwach także nie wychodziło, półtorej godziny jakie miałam do dyspozycji gdy Kamil jechał starczyło tylko na wyciągnięcie nóg. Śpiwór jak nigdy okazał się niewystarczająco ciepły, karimata za twarda, wafelki na bufecie zawilgotniały i przestały być chrupiące... W pewnych momentach zaczynałam nawet wątpić, czy ten świt w końcu przyjdzie, czy już do końca po ciemku będziemy jechać. Kiedy więc zrobiło się widno, poczułam jakiś przypływ sił albo może raczej chęci i wręcz z ochotą(w pewnym sensie oczywiście:P) ruszyłam na moje kolejne dwa okrążenia. Czekając na zmianę dostałam nawet ciepłą herbatkę w bufecie, dosłownie raj na ziemi <lol>. Poranne godziny minęły bardzo szybko, upragniona dwunasta zbliżała się w cudownie szybko. Ostatnie okrążenia były ciężkie ale jakże przyjemnie się jechało wiedząc, że wywalczona przewaga zagwarantowała nam takie miejsca już dużo wcześniej.
(Prawie) cała ekpia w oczekiwaniu na dekoracje © karotti


Tak... Przejechałam 24-godzinny maraton w duecie... Pokonałam 4,5 km podjazdów... Gdyby mi ktoś powiedział jeszcze tydzień temu, że to zrobię wyśmiałabym go. I nie obchodzi mnie czy dla kogoś innego te 13 kółek w ciągu 12 godzin to dużo czy mało, jestem z siebie zadowolona i tyle :)

Wszystkie zamieszczone zdjęcia pochodzą od organizatorów, za co serdecznie dziękuję :)

Dane wyjazdu:
60.63 km 10.00 km teren
03:27 h 17.57 km/h
Max prędkość:40.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Z Martynką raz jeszcze

Czwartek, 30 lipca 2009 · dodano: 30.07.2009 | Komentarze 0

Dziś pojechałyśmy nad Grabię do Marzenina, potem do Łasku sprawdzić kiedy otwarty jest basen. Niestety nasze plany porannego pływania na krytej pływalni legły w gruzach. W powyższym mieście popływać można dopiero od 14, jedynie w czwartki otwierają o 7 ale chyba tylko na godzinę. Jest jeszcze jedna pływalnia w Zduńskiej Woli, ale ta z kolei czynna ma być dopiero w drugiej dekadzie sierpnia... No cóż pozostał tylko basen na świeżym powietrzu, ale jakoś się do niego przekonać nie mogę. Może zacznę biegać?
Kategoria >50


Dane wyjazdu:
76.23 km 35.00 km teren
04:38 h 16.45 km/h
Max prędkość:36.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Z Martynką :)

Środa, 29 lipca 2009 · dodano: 29.07.2009 | Komentarze 0

O 10 miałam się stawić u Martynki i tak w sumie nawet się nie spóźniłam :) Pogoda już od rana dopisywała, słoneczko pięknie świeciło, błękitne obłoczki spokojnie płynęły po niebie. Zgodnie ze wstępnym planem ruszyłyśmy lasem w stronę Strońska. Jechało się miło i nawet nie zdążyłyśmy się zorientować kiedy dotarłyśmy na pierwotnie docelowe miejsce. Jednogłośnie stwierdziłyśmy, że to jest za blisko i jedziemy dalej.
Najpierw wałem przeciwpowodziowym, potem polną drogą tuż przy rzece.


Nad Wartą w okolicach Strońska © karotti


Tu nastąpiła mała przerwa na lodzika i dalej skierowałyśmy się na Górki Grabiańskie, a po małej namowie z mojej strony dojechałyśmy aż do Widawy. Na głównym placu kolejna przerwa, tym razem na uzupełnienie płynów i na zdjęcie naszych rumaków.

Nasze rumaki pod sklepem w Widawie © karotti


A po powrocie do Zduńskiej Woli zrobiłam jeszcze kilka zdjęć z serii "zabawa z telefonem w parku". Oto one:

Park miejski w Zduńskiej Woli-odsłona pierwsza © karotti



Park miejski w Zduńskiej Woli-odsłona druga © karotti



Park miejski w Zduńskiej Woli-odsłona trzecia © karotti
Kategoria >50


Dane wyjazdu:
72.71 km 20.00 km teren
03:20 h 21.81 km/h
Max prędkość:38.10 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Mały test sprzętu

Poniedziałek, 27 lipca 2009 · dodano: 27.07.2009 | Komentarze 1

Wymiana linek i pancerzy, nowa-używana obręcz, zlikwidowane luzy w pedałach, a także krótki serwis epicona. Po tych wszystkich pracach należało sprawdzić jak się jeździ. Wróciłam więc z Łodzi tradycyjną trasą przez Wodzierady, a później zrobiłam jeszcze w terenie małą rundkę po okolicy. Jak na razie wszystko działa. Najważniejszy test będzie jednak dopiero na maratonie.
Grabia, okolice Zieleńcic © karotti
Kategoria >50


Dane wyjazdu:
64.26 km 0.00 km teren
03:06 h 20.73 km/h
Max prędkość:39.10 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Łódź-Ostrówek

Poniedziałek, 29 czerwca 2009 · dodano: 21.07.2009 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
84.46 km 0.00 km teren
03:14 h 26.12 km/h
Max prędkość:42.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

BikeOrient-dzień trzeci

Niedziela, 28 czerwca 2009 · dodano: 28.06.2009 | Komentarze 0

opis w przypływie weny :)

Dane wyjazdu:
84.17 km 84.17 km teren
05:15 h 16.03 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

BikeOrient-dzień drugi

Sobota, 27 czerwca 2009 · dodano: 28.06.2009 | Komentarze 0

Czas jazdy orientacyjny, bo nie spisałam danych z licznika. Pamiętam tylko, że średnia była zabójcza, powyżej szesnastu :p
Kategoria >50