Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi karotti z miasteczka Zduńska Wola. Mam przejechane 18493.63 kilometrów w tym 4576.14 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.80 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy karotti.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
42.00 km 0.00 km teren
01:31 h 27.69 km/h
Max prędkość:44.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Poddębice-Ostrówek

Czwartek, 27 sierpnia 2009 · dodano: 27.08.2009 | Komentarze 0

Powrót do domku z załadowanym plecakiem, który wbijał mnie dosłownie w siodełko. Jechałam krócej o 9 minut, więc musiało być z górki:)
Kategoria <50


Dane wyjazdu:
42.00 km 0.00 km teren
01:40 h 25.20 km/h
Max prędkość:40.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Ostrówek-Poddębice

Środa, 26 sierpnia 2009 · dodano: 27.08.2009 | Komentarze 0

Do Babci umyć jej okienka:)
Kategoria <50


Dane wyjazdu:
53.06 km 53.06 km teren
02:22 h 22.42 km/h
Max prędkość:42.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

MazoviaMTB-Mława

Poniedziałek, 24 sierpnia 2009 · dodano: 24.08.2009 | Komentarze 2

W drodze na maraton dostałam taki okres, że po zaparkowaniu auta już na miejscu nie byłam w stanie wyjść o własnych siłach z samochodu... Zaaplikowane kilkanaście minut wcześniej tabletki o super czy ekstra dawce środka przeciwbólowego, zakupione po drodze na stacji benzynowej, zaczęły działać po jakichś 30 minutach, także dałam radę tylko wyjść, przebrać się i doczłapać jakimś cudem do sektora. I o taki cud tylko prosiłam by brzuch przestał mnie boleć na tyle bym mogła jechać, by nie złapać po drodze żadnej gumy i by wytrzymał łańcuch.

Trasa była szybka, krótkie ostre podjazdy i szybkie zjazdy, niesamowita ilość zakrętów która skutecznie urozmaiciła trasę, trochę kurzu, tak że każdy przyjechał z różnego rodzaju wzorkami na twarzy.

Cud się stał, końska dawka leków pomogła a może też przez sam stres związany ze startem, ból odszedł jak ręką odjął. Jechało się bardzo przyjemnie, troszkę się z innymi dziewczynami na trasie pościgałam i w rezultacie dojechałam do mety na piątej pozycji w open i na czwartej w kategorii.

Ktoś przed startem stwierdził, że chyba naprawdę nie umiem przejechać maratonu bez przygód. I chyba miał w tym trochę racji, a im więcej przygód przed startem tym lepsza jazda w trakcie. Podium nie zdobyłam, ale na metę wjechałam jak zwycięzca. Zwycięzca nad samą sobą. I o to chyba w tym wszystkim chodzi :)

Dane wyjazdu:
65.19 km 0.00 km teren
02:30 h 26.08 km/h
Max prędkość:36.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Szosowo

Środa, 19 sierpnia 2009 · dodano: 19.08.2009 | Komentarze 0

Okup-Marzenin-Pruszków-Czestków-Rogoźno-Sędziejowice-Marzenin-Ostrówek

Kiedy nie mam szczególnego celu wycieczki i jadę sama, lubię sobie pojechać w ciemno i pozwolić, by koła same mnie prowadziły. Tak też zrobiłam dzisiaj, co pozwoliło mi odkryć całkiem ładne kawałki asfaltu.
Kategoria >50


Dane wyjazdu:
63.61 km 63.61 km teren
04:01 h 15.84 km/h
Max prędkość:51.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

ŚLR Piekoszów

Niedziela, 16 sierpnia 2009 · dodano: 17.08.2009 | Komentarze 5

Trasa świetna, typowo górska z podjazdami i ciekawymi zjazdami, niestety jej oznaczenie pozostawiało trochę do życzenia. Pogoda bardzo słoneczna (choć może ciut za ciepło), organizacja także w porządku. Zabrakło ciepłego posiłku regeneracyjnego, ale za to świeżych słodkich bułek i arbuzów było pod dostatkiem. Jeszcze przed maratonem zerwałam łańcuch, który zaraz naprawili mi koledzy z teamu. Wiedziałam jednak, że niesprawne przerzutki mogą zrobić mi kolejnego psikusa i musiałam na całej trasie, a w szczególności na podjazdach bardzo uważać. Udało się dojechać do mety bez takich przykrych przygód. Trzecie miejsce na dystansie Masters po nieprzespanej nocy uważam za całkiem satysfakcjonujące. Poza tym nasz team praktycznie zdominował podium, które prawie w każdej kategorii miało naszego przedstawiciela. Z taką ekipą na taki wyścig mogę jechać jeszcze dalej :)

Dane wyjazdu:
84.30 km 0.00 km teren
03:40 h 22.99 km/h
Max prędkość:35.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Poddębice

Piątek, 14 sierpnia 2009 · dodano: 14.08.2009 | Komentarze 0

W jedną stronę walczyłam z silnym wiatrem i z przerzutkami, które się na mnie obraziły i zaczęły żyć własnym życiem, radośnie zmieniając przełożenia w każdym innym momencie niż ja tego chciałam. Spowrotem znalazłam jedyne przełożenie na którym dało się jechać nie martwiąc się, że zaraz pójdzie łańcuch.
Kategoria >50


Dane wyjazdu:
15.34 km 0.00 km teren
00:40 h 23.01 km/h
Max prędkość:33.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Takie tam

Poniedziałek, 10 sierpnia 2009 · dodano: 11.08.2009 | Komentarze 2

Do Martynki oddać pożyczone ostatnio oświetlenie.
Kategoria <50


Dane wyjazdu:
60.38 km 60.38 km teren
03:05 h 19.58 km/h
Max prędkość:43.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

MazoviaMTB-Nidzica

Niedziela, 9 sierpnia 2009 · dodano: 10.08.2009 | Komentarze 1

To był najgorszy maraton jaki do tej pory pojechałam... Najpierw guma i to na samym początku (jakiś 5 km). Kolega z teamu pomógł mi nawet zmienić dętkę ale ilość osób która mnie wyprzedziła podczas tej przerwy fatalnie wpłynęła na moje morale. Do tego stopnia, że zaraz po ruszeniu zaczęłam gnać co sił w nogach, tak że wyprzedzałam dosłownie wszystkich przez kolejne 20 km. I to był mój kolejny błąd bo zdenerwowanie spowodowało po prostu rozstrój żołądka i zostałam zmuszona zatrzymać się znowu. Łącznie straciłam na samych postojach prawie 20 min. Po tej drugiej przerwie marzyłam już tylko o dojechaniu do mety. Nie było to jednak takie proste bo zostało jeszcze 30 km i trudniejsza część trasy z pięknymi podjazdami i szybkimi zjazdami. Ogólnie trasa maratonu była świetna, po prostu górska. Pozbawiona jakiejkolwiek motywacji a później jeszcze także jedzenia (gdzie ja byłam kiedy szykowałam się na ten maraton to nie mam pojęcia) ostatnie 15 km pokonałam z niesamowitym trudem. Słabłam z minuty na minutę, wszyscy mnie wyprzedzali a ja po prostu opadłam ze wszystkich sił i jechałam coraz wolniej i wolniej... Po doczłapaniu się do mety nie byłam w stanie nawet dojść do bufetu by uzupełnić ten niesamowity deficyt cukru. Dobrze, że koledzy z teamu byli na miejscu i przynieśli mi ciasto i pomarańcze. Dawno nie byłam aż tak wyczerpana po maratonie.

Pomijając sam wyścig, a raczej mój wyczyn, sam wyjazd do Nidzicy udał się bardzo. Świetna ekipa, słoneczna i ciepła pogoda, piękna trasa i bagaż kolejnych doświadczeń.

Dane wyjazdu:
41.67 km 0.00 km teren
01:33 h 26.88 km/h
Max prędkość:40.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Łódź-Ostrówek

Piątek, 7 sierpnia 2009 · dodano: 07.08.2009 | Komentarze 0

Najkrótszą drogą, uciekając przed zmrokiem.
Kategoria <50


Dane wyjazdu:
88.62 km 88.62 km teren
12:07 h 7.31 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Białka Tatrzańska 24h

Poniedziałek, 3 sierpnia 2009 · dodano: 03.08.2009 | Komentarze 4

Wszystko zaczęło się bardzo niewinnie, bo od poszukiwania jakiegoś sklepu rowerowego z dobrym serwisem w przystępnej cenie. Reszta potoczyła się tak szybko i niespodziewanie dla mnie, że nie zdążyłam się lepiej zastanowić, a już byłam w Białce Tatrzańskiej zwarta i gotowa do podjęcia kolejnego, nowego wyzwania, jakim miał być udział w maratonie 24 h.


Startować miałam w teamie czteroosobowym wraz z trzema chłopakami z MaxxBike-u. Byłam strasznie ciekawa jak to będzie wyglądało, szczególnie mojej dyspozycji w nocy czy po kilkunastu godzinach jazdy... Nic dziwnego więc, że tuż przed startem czułam dziwne mrowienie w brzuchu, dokładnie jak przed pierwszym maratonem jakieś trzy lata temu...
Wybiło południe, zawodnicy ruszyli, pierwszy z naszej czwórki pojechał Łukasz, emocje zaczęły opadać. Zaczęliśmy się zastanawiać, jakie mamy szanse na ewentualne podium, szczególnie, że zawodników nie było dużo. Co się okazało, czwórka jest tylko jedna więc w sumie już wygraliśmy, tyle tylko, że bez walki... I tu nastąpiła szybka i całkowicie zmieniająca naszą całą taktykę decyzja: rozbić się na dwie drużyny; duo czyli Łukasz i Tomek oraz mix czyli ja i Kamil. Do szczęścia brakowało nam tylko jeszcze jednego zawodnika na trasie. Szybka zmiana stroju, założenie nowego numeru startowego i Kamil z piętnastominutową stratą rozpoczął gonitwę.
Kiedy po ok 35 minutach pierwsi zawodnicy zjechali do bazy, z wielką niecierpliwością wypatrywałam Kamila, chciałam w końcu zobaczyć trasę. A wyglądała ona mniej więcej tak:45 min podjazdu i jakieś 5 min zjazdu... Zaczynało się od stromego wjazdu na stok po trawie, potem szutrową drogą. Następnie ostro w lewo, przejazd przez rów, odrobinę w dół po trawie ale już lasem i nagły skręt w prawo by rozpocząć kolejny etap wspinaczki tym razem po szutrowej drodze z korzeniami i luźnymi kamieniami. Jeśli udało się na drogę wjechać równym tempem można było podjechać. Najmniejszy jednak błąd na zakręcie bądź też dalej na podjeździe dyskwalifikował praktycznie wjazd na górę rowerem i trzeba było iść piechotą. Kolejny odcinek to droga raczej trawiasta(całe szczęście, że nie padało!!) z podwójnym przejazdem po stromym zboczu, pełnym luźnych kamieni, które powodowały osuwanie się kół. Trzeba przyznać, że technicznie było gdzie poćwiczyć. Dalej to już wyjazd z lasu i lekko w dół znowu po trawie, by dojechać do najtrudniejszego odcinka-singlowy zjazd po błotku z kamieniami-dla mnie pozostał niepokonany. Jeszcze kilka zakrętów i przed nami ostatni podjazd-trawers. W dzień słoneczko grzało na tych podjazdach niemiłosiernie, w nocy skoszona trawa oblepiała koła, hamulce, przerzutki a w szczególności jej tylne kółko, które trzeba było czyścić kilkakrotnie. Kiedy już udało się przebrnąć przez ten kawałek pozostał tylko odcinek po (w miarę) płaskim i to co tygryski lubią najbardziej-zjazd stokiem narciarskim do samej bazy. Ta droga była oświetlona także w nocy, co znacznie ułatwiło sprawę. Wyboje i inne nierówności na zjeździe oraz jego "stromość" powodowały ogromny ból dłoni, które na samym dole stawały się po prostu sztywne.
i znowu pod górkę... © karotti

Singlowy zjazd © karotti

Zjazd stokiem narciarskim © karotti

Slalom gigant © karotti

Nasze miasteczko namiotowe przy ostatnich metrach zjazdu © karotti

Dla takich widoków warto było się męczyć © karotti

niespodziewane atrakcje na trasie też były... © karotti

Tyle na temat trasy. Teraz może troszkę faktów. Przejechałam takich pętli 13, co wspólnie dało nam wynik 27 i pozwoliło zająć pierwsze miejsce. Tomek i Łukasz wykręcili okrągłe 30 i też stanęli na najwyższym podium. Złapałam jedną gumę, najprawdopodobniej na zjeździe dobiłam tylne koło i dwukrotnie zerwałam łańcuch. Na początku robiliśmy po jednej pętli, później po dwie. Najgorsze były oczywiście godziny nocne. Zmęczenie zrobiło swoje, końca zawodów nie widać a tu trzeba pedałować dalej. Pedałować albo raczej prowadzić, byle do przodu, byle nie stać... Spanie w przerwach także nie wychodziło, półtorej godziny jakie miałam do dyspozycji gdy Kamil jechał starczyło tylko na wyciągnięcie nóg. Śpiwór jak nigdy okazał się niewystarczająco ciepły, karimata za twarda, wafelki na bufecie zawilgotniały i przestały być chrupiące... W pewnych momentach zaczynałam nawet wątpić, czy ten świt w końcu przyjdzie, czy już do końca po ciemku będziemy jechać. Kiedy więc zrobiło się widno, poczułam jakiś przypływ sił albo może raczej chęci i wręcz z ochotą(w pewnym sensie oczywiście:P) ruszyłam na moje kolejne dwa okrążenia. Czekając na zmianę dostałam nawet ciepłą herbatkę w bufecie, dosłownie raj na ziemi <lol>. Poranne godziny minęły bardzo szybko, upragniona dwunasta zbliżała się w cudownie szybko. Ostatnie okrążenia były ciężkie ale jakże przyjemnie się jechało wiedząc, że wywalczona przewaga zagwarantowała nam takie miejsca już dużo wcześniej.
(Prawie) cała ekpia w oczekiwaniu na dekoracje © karotti


Tak... Przejechałam 24-godzinny maraton w duecie... Pokonałam 4,5 km podjazdów... Gdyby mi ktoś powiedział jeszcze tydzień temu, że to zrobię wyśmiałabym go. I nie obchodzi mnie czy dla kogoś innego te 13 kółek w ciągu 12 godzin to dużo czy mało, jestem z siebie zadowolona i tyle :)

Wszystkie zamieszczone zdjęcia pochodzą od organizatorów, za co serdecznie dziękuję :)