Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi karotti z miasteczka Zduńska Wola. Mam przejechane 18493.63 kilometrów w tym 4576.14 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.80 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy karotti.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
41.60 km 20.00 km teren
02:14 h 18.63 km/h
Max prędkość:36.60 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Krótko w terenie

Środa, 1 września 2010 · dodano: 01.09.2010 | Komentarze 0

W końcu ktoś mnie na rower wyciągnął bo tak to gniłabym tylko w akademiku, powtarzając sobie, że za mocno wieje, albo że zaraz zacznie padać... Lenistwo się szerzy, oj szerzy się ;]
Kategoria <50


Dane wyjazdu:
16.80 km 16.80 km teren
01:31 h 11.08 km/h
Max prędkość:29.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

AZS MTB CUP w Cieszynie

Sobota, 28 sierpnia 2010 · dodano: 29.08.2010 | Komentarze 3

Pobudka o 3 w nocy po dwóch godzinach snu, 5,5 h jazdy pociągiem z przesiadką w Czechowicach-Dziedzicach, oczekiwanie na start do godziny 12 30, potem 1,5 h ścigania, oczekiwanie na dekoracje i losowanie nagród, powrót do Łodzi o 2 w nocy. Tak w skrócie wyglądał wczorajszy dzień. Męczący? Sama nie wiem, z pewnością długi i było w nim za mało snu, ale... warto było ;] Już samo to, że towarzyszył mi w tej "niedoli" Pixon, powodowało, że na połowę niedogodności nie zwracałam wogóle uwagi ;p Drugie pół umknęło mi, ponieważ poznałam kilka bardzo ciekawych osób, które do tej pory budziły we mnie tylko postrach przez samą obecność na liście startowej ;p Ale do rzeczy.
Trasa prowadziła w zasadzie tylko po jednym, odkrytym i trawiastym wzniesieniu, pod które podjeżdżało chyba z pięć razy z każdej możliwej strony. Ponieważ przed samym wyścigiem spadł ulewny deszcz było bardzo ślisko, w zasadzie przyczepność zarówno na podjazdach jak i zjazdach była minimalna. W dwóch czy trzech miejscach trzeba było nieźle pokombinować by wogóle podejść i się nie ześlizgnąć. Zmiana opon na moje nowe Gato Geax z mocnym protektorem była strzałem w dziesiątkę.
Wystartowałam niezbyt dobrze, bo nie chcąc się tak od razu przepychać wylądowałam na 5-6 miejscu (na 10 wszystkich startujących). Pierwsze dwa okrążenia poznawałam trasę, przy 4 przypomniałam sobie, że to wyścig i można by się przestać obijać i kogos tu jeszcze wyprzedzić, a dwa ostatnie jechałam starając się nie zrobić sobie krzywdy, bo trasa była coraz bardziej rozjeżdżona. Ostatecznie, pokryta mieszanką błota i trawy, na metę wjechałam jako trzecia w open i pierwsza w mojej kategorii. Do zwyciężczyni miałam ponad 5 minut straty, a więc mogło być lepiej. Może następnym razem...

Dane wyjazdu:
27.22 km 7.00 km teren
01:46 h 15.41 km/h
Max prędkość:39.04 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Testowanie nowych oponek plus holowanie ;)

Środa, 25 sierpnia 2010 · dodano: 25.08.2010 | Komentarze 0

Zastanawiając się, czy pojechać w najbliższy weekend do Krakowa i przejechać dystans giga (100 km :P), czy też z Pixonem wybrać się na jednodniową wycieczkę do Cieszyna i tam zaliczyć akademicki XC, pomyślałam, że tak czy siak, warto byłoby zrobić coś ze swoim rowerem. Linki i pancerze do hamulców wymieniłam, ogarnęłam też nieco zmianę biegów, na tyle, że "mogą być", ale brakowało mi czegoś jeszcze... Padło na zakup nowych oponek Gato Geax 2,1 i 1,9. Więc jak już je dostałam to trzeba było szybko je założyć i przetestować w terenie. Pojechałam więc z Filipem, który też chciał przetestować swoją nową przerzutkę, na Popioły. Różnica w przyczepności była zauważalna, w końcu nie ślizgałam się na każdym kamieniu czy luźniejszym podłożu. Prawdziwy test przejdą oczywiście na wyścigu, czyli już niedługo ;]. Wyjazd nie obył się jednak bez przygód ;p
Mieliśmy już wracać do domków, kiedy to przejeżdżając po raz drugi przez Rudzką Górkę Filip zerwał łańcuch... No cóż, takie rzeczy się przecież zdarzają nawet najlepszym. Coś tam burczał pod nosem, że napęd niedawno wymieniał, że już trzecią spinkę zakłada na łańcuch, ale poskładał wszystko jak się należy i pojechaliśmy dalej. Nie zdążyliśmy jednak nawet z Górki zjechać, gdy usłyszałam za sobą zgrzyt, zatrzymuję się, odwracam, a tam widzę uśmiechniętego Filipa stojącego przy swoim carbonowym cacku. Uśmiechnięty był, ale raczej nie ze szczęścia, a z dezaprobaty. Cóż stało się tym razem?? -"Urwałem hak przerzutki"- Chciałam jeszcze powiedzieć coś w stylu "nie wierzę", ale nie zdążyłam bo po prostu wybuchnęłam śmiechem. To naprawdę było dość komiczne. Nie pozostało mi nic innego jak doholować biedaka do swojego akademika, stamtąd zorganizował sobie już jakiś "lepszy" transport do domu. A mówią, że to ja za mocno cisnę...
Kategoria <50


Dane wyjazdu:
71.00 km 20.00 km teren
03:27 h 20.58 km/h
Max prędkość:41.60 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Spontanicznie z Pauliną

Sobota, 21 sierpnia 2010 · dodano: 21.08.2010 | Komentarze 0

Miałam na dziś nieco inne plany, a dokładnie spanie do południa, potem leniuchowanie i ogólnie po prostu nie robienie nic. Padła jednak bardzo kusząca propozycja by wyjść na rower z bikerką, Pauliną, co stanowiło dla mnie nie lada odmianę. Ile można przecież jeździć tylko w męskim towarzystwie, ewentualnie samej. Nie miałam mapy, ale jakoś sobie poradziłyśmy z tym problemem. Pogoda była iście wakacyjna, słoneczna i ciepła, bardzo przyjemna. Rozmowom końca nie było, koła się kręciły. Były pyszne jabłka zakupione prosto od sadownika, zimna cola skutecznie gasząca pragnienie, biało-czarne bociany na łąkach, weselne limuzyny i opuszczone dworki. Na koniec zafundowałyśmy sobie po ogromnej (nie wiedziałyśmy że będzie aż taka duża ;p) i pysznej porcji lodów tuż przy Placu Wolności. Bardzo udana i przyjemna wycieczka. A następnym razem planujemy coś ekstra ;]


Dane wyjazdu:
28.22 km 0.00 km teren
01:24 h 20.16 km/h
Max prędkość:41.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Do Konstantynowa po kwiatki

Piątek, 20 sierpnia 2010 · dodano: 20.08.2010 | Komentarze 0

Z Filipem do Konstantynowa po kwiatki dla mojej mamy. A dokładniej po wrzosy i wrzośce, których zresztą nie dostałam. Nie wyjechałam jednak z pustymi rękoma, a właściwie z pustą kierownicą. Ostatecznie zakupiłam całkiem spory krzew, wystarczająco duży by zwracać uwagę przechodniów.
Kategoria <50


Dane wyjazdu:
91.88 km 0.00 km teren
03:51 h 23.86 km/h
Max prędkość:41.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Do domku na obiadek

Wtorek, 17 sierpnia 2010 · dodano: 20.08.2010 | Komentarze 0

Do domku jechałam przez Lutomiersk i Wodzierady, czyli dłuższą drogą. Wiał bardzo silny wiatr, który skutecznie zniechęcał mnie do jakiegokolwiek mocniejszego pedałowania. Dzięki temu jednak wracając do akademika jechało mi się sporo lżej,a le i tak mi się nie chciało ;p
Kategoria >50


Dane wyjazdu:
102.52 km 35.00 km teren
04:37 h 22.21 km/h
Max prędkość:46.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Ognisko w Ldzaniu z krwawym akcentem

Niedziela, 15 sierpnia 2010 · dodano: 20.08.2010 | Komentarze 0

W większym gronie łódzkich bikerów wybraliśmy się do Ldzania na ognisko, kąpiel w Grabi i opychanie się pieczonymi kiełbaskami. Wszystko byłoby idealnie gdyby nie efektowny upadek Pixona tuż przed próbą zrobienia zdjęcia jadącej ekipy. Mówią, że żyć będzie, ale do powrotu do zdrowia musi jeszcze nieco zaczekać. Szerszy opis u Pixona i Xanagaza.
Kategoria >100


Dane wyjazdu:
51.26 km 5.00 km teren
02:15 h 22.78 km/h
Max prędkość:48.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Malinka

Piątek, 13 sierpnia 2010 · dodano: 14.08.2010 | Komentarze 0

Z Filipem na Malinkę, tam trochę leniuchowania, jedna runda po Malince, podczas której nieco zgubiłam orientację i z powrotem do akademika. Dzięki temu, że straciłam rachubę czasu, pobiłam jakiś dotychczasowy rekord w szykowaniu się: w 24 minuty zdążyłam wziąć prysznic, ubrać się, umalować i dojechać autem do Manufaktury ;] Ci co mnie znają, wiedzą, że to naprawdę mój rekord ;p
Kategoria >50


Dane wyjazdu:
42.32 km 15.00 km teren
02:05 h 20.31 km/h
Max prędkość:37.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Spokojnie po Łagiewnikach

Czwartek, 12 sierpnia 2010 · dodano: 14.08.2010 | Komentarze 0

Spokojna wycieczka z Adamem do Łagiewnik, głównie w celu przetestowania sprawności obolałej ręki. Jechać się dało, ale jakiekolwiek manewry wymagające użycia siły ramienia, łącznie z wsiadaniem i zsiadaniem z roweru, nie były już przyjemne. Do następnego maratonu powinno być już wszystko ok ;]
Kategoria <50


Dane wyjazdu:
62.00 km 60.00 km teren
04:50 h 12.83 km/h
Max prędkość:52.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Nowa Słupia - nowe wyzwanie

Niedziela, 8 sierpnia 2010 · dodano: 10.08.2010 | Komentarze 3

Liczyłam, że dwa tygodnie odpoczynku, w tym tydzień błogiego leniuchowania nad morzem, pozwoli zregenerować siły po ostatnim nieudanym Pińczowie. Stojąc na starcie w Nowej Słupi nie czułam się niestety absolutnie lepiej niż 14 dni wcześniej. Po prostu nie chciało mi się jechać. Trasa zapowiadała długą walkę, więc zaopatrzyłam się jak nigdy w banany, batoniki, wafelki, "kluski", coś na skurcze i nawet w drugi bidon i to z izotonikiem ;p. Tak na wszelki wypadek, gdybym chciała sobie zrobić jakąś dłuższą przerwę na trasie, w końcu to ŚLR, a tam są takie piękne widoki...


No i nadszedł w końcu moment startu, a dokładniej, przejazd przez miasto, potem kilka słów od lokalnych władz i jazda honorowa, kończąca się asfaltowym podjazdem. Co mnie nieco dziwiło, nie czułam takiej totalnej niemocy w nogach, jakiej oczekiwałam. Pierwsza pętla wydawała mi się jednym wielkim podjazdem, i wjeżdżając na nią po raz drugi, nasunęło mi się tylko jedno pytanie: gdzie był zjazd? Na drugim okrążeniu zjazdy już zobaczyłam, i to nawet z bardzo bliska. Jechałam sama, zawodnicy z FAN-u już dojeżdżali do mety, i byłam pewna, że jadę ostatnia. W zasadzie nie wiem czemu tak myślałam, bo na rozjazd dojechałam jeszcze 25 przed jego zamknięciem, ale niemożliwym wydawało mi się, że można jechać jeszcze wolniej ode mnie. I tu się myliłam. Ale dowiedziałam się o tym dość dotkliwie zaledwie kilka kilometrów przed metą, gdzie dogoniłam jadącego na singlu Filipa, i z tej całej "radości" wjechałam w dziurę wielkości koła, zrobiłam jakąś ciekawą akrobację i wplątałam się w swoją Białą Damę, tak skutecznie, że wydostać się spod niej bez pomocy było nie sposób. Jako, że to był już trzeci upadek tego dnia, bolało mnie co nieco i pozbieranie się zajęło mi dużo czasu. Tak dużo, że wyprzedziła mnie zawodniczka, której dogonić już nie zdążyłam i która zabrała mi drugie miejsce i ostatecznie dojechałam jako trzecia, ostatnia. Znowu ;/. Powoli zaczynam się przyzwyczajać do bycia ostatnią, a to bardzo niedobrze.


Po dojechaniu do mety i czekaniu na dekorację, odkryłam narastający ból w prawym ramieniu. Ból wzmagał się także podczas powrotu do Łodzi, tak szybko i skutecznie, że, aby "spokojnie" spać, wybrałam się jeszcze tego samego wieczora na prześwietlenie. Na szczęście kości okazały się całe, ale ból, co tu dużo mówić, jest znaczny. Jak na razie lewa ręka musi działać za dwie i jakoś daje radę.