Info

Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2014, Sierpień1 - 0
- 2014, Lipiec1 - 2
- 2014, Maj2 - 1
- 2014, Kwiecień8 - 2
- 2013, Październik5 - 0
- 2013, Wrzesień3 - 7
- 2013, Sierpień3 - 0
- 2013, Lipiec11 - 0
- 2013, Czerwiec6 - 4
- 2013, Maj7 - 1
- 2013, Kwiecień5 - 6
- 2012, Wrzesień1 - 0
- 2012, Sierpień1 - 2
- 2012, Lipiec1 - 0
- 2012, Czerwiec10 - 1
- 2012, Maj12 - 1
- 2012, Kwiecień10 - 1
- 2012, Marzec12 - 5
- 2012, Luty8 - 3
- 2012, Styczeń4 - 2
- 2011, Październik1 - 1
- 2011, Wrzesień2 - 1
- 2011, Sierpień6 - 0
- 2011, Lipiec11 - 1
- 2011, Czerwiec5 - 2
- 2011, Maj12 - 16
- 2011, Kwiecień11 - 10
- 2011, Marzec13 - 28
- 2011, Luty3 - 10
- 2011, Styczeń2 - 17
- 2010, Listopad2 - 2
- 2010, Październik1 - 15
- 2010, Wrzesień11 - 20
- 2010, Sierpień10 - 6
- 2010, Lipiec13 - 28
- 2010, Czerwiec6 - 9
- 2010, Maj20 - 28
- 2010, Kwiecień9 - 33
- 2010, Marzec7 - 30
- 2010, Luty4 - 10
- 2010, Styczeń2 - 4
- 2009, Grudzień2 - 3
- 2009, Listopad3 - 15
- 2009, Październik3 - 9
- 2009, Wrzesień9 - 17
- 2009, Sierpień11 - 16
- 2009, Lipiec14 - 3
- 2009, Czerwiec11 - 19
- 2009, Maj11 - 39
- 2009, Kwiecień17 - 33
- 2009, Marzec5 - 8
- 2009, Luty4 - 7
Wpisy archiwalne w kategorii
>50
Dystans całkowity: | 8401.34 km (w terenie 2368.96 km; 28.20%) |
Czas w ruchu: | 406:43 |
Średnia prędkość: | 20.66 km/h |
Maksymalna prędkość: | 60.00 km/h |
Suma podjazdów: | 14108 m |
Maks. tętno maksymalne: | 240 (121 %) |
Maks. tętno średnie: | 176 (88 %) |
Suma kalorii: | 39064 kcal |
Liczba aktywności: | 126 |
Średnio na aktywność: | 66.68 km i 3h 13m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
58.00 km
0.00 km teren
02:39 h
21.89 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:189 ( 95%)
HR avg:174 ( 87%)
Kalorie: 1092 (kcal)
Rower:Biała Dama
Ełk I
Piątek, 4 czerwca 2010 · dodano: 08.06.2010 | Komentarze 0
Piękna pogoda, trasa płaska, z dużą ilością kałuż a miejscami z błotkiem. Startowałam z dziesiątego sektora, jechało mi się w miarę, choć nie do końca przepadam za takim ciągłym pedałowaniem. Ostatecznie zajęłam 16 miejsce w open i 8 w kategorii, czyli tak raczej średnio. Ale to był przecież pierwszy z trzech dni ścigania, więc jazda też wyglądała trochę inaczej.![Mix MaxxBike'a w komplecie ;]](http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,107922,mix-maxxbikea-w-komplecie.jpg)
Mix MaxxBike'a w komplecie ;]© karotti
Kategoria >50, maratony i wyścigi
Dane wyjazdu:
90.00 km
20.00 km teren
04:15 h
21.18 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max:181 ( 91%)
HR avg:126 ( 63%)
Kalorie: 1367 (kcal)
Rower:Biała Dama
Śpiochy trzy ;]
Niedziela, 30 maja 2010 · dodano: 30.05.2010 | Komentarze 2
W juwenalia jak to w juwenalia pobudka o 8 rano graniczy dosłownie z cudem. Po nocnych wojażach, bardzo przyjemnych zresztą, dojechanie na miejsce zbiórki na 9 nie było prostym zadaniem. Dla mnie okazało się wręcz niemożliwe. Na szczęście nie tylko ja miałam takie problemy więc w chwilę później na kaloryfer dojechał Łukasz, także spóźniony. Myślałam, że będzie próbował gonić ekipę jadącą dookoła Łodzi, ale wybrał jednak wycieczkowe tempo w moim towarzystwie. Postanowiliśmy więc wyciągnąć na wycieczkę kolejnego śpiocha, ale ten niestety potrzebował trochę więcej czasu na naszykowanie się(a mówią, że to kobiety się długo szykują). Czekając na Kamila zrobiliśmy z Łukaszem rundkę po Łagiewnikach, a potem w trójkę już, nastąpił najtrudniejszy moment całej wycieczki, czyli podjęcie wspólnej decyzji, gdzie by tu pojechać... Ostatecznie wybraliśmy spałaszowanie pizzy w Strykowie. Aby niektórzy zdążyli przed jedzeniem nieco zgłodnieć wybraliśmy dłuższą, ciekawszą drogę w terenie. Pizza okazała się duuuża, ale nadmiar jedzenia chyba nigdy nie stanowił żadnego problemu dla chłopaków, więc nic się nie zmarnowało. Mało tego, oprócz coli w sklepie w celu ugaszenia pragnienia zakupili jeszcze lody, ja naprawdę nie mam pojęcia jak oni to wszystko zmieścili... Z pełnymi brzuchami, nieco ospali, skierowaliśmy się w dalszą część naszej wycieczki jaką miał być Zgierz. Złapałam koło, z trudnością próbuję się na nim utrzymać, język na wierzchu, tętno 170, przyspieszony oddech, a tamci spokojnie sobie z przodu gaworzą... W Zgierzu zatrzymaliśmy się na chwilę by popatrzeć na zmagania śmiałków w parku linowym. Świetna sprawa, trzeba będzie się tam wybrać. W międzyczasie niebo zasnuły ciemne chmury, gdzieś z oddali dochodziły nas pomruki nadchodzącej burzy i spadły pierwsze krople deszczu. Nie przeszkodziło nam to jednak odwiedzić jeszcze Malinki, tam jednak rozpadało się już na dobre i zmuszeni byliśmy wrócić. Na trasie woda leciała na nas już z każdej strony więc po kilku kilometrach deszcz nie robił już żadnego wrażenia. Kompletnie przemoczeni rozstaliśmy się na rogu Inflanckiej i Łagiewnickiej. Pokonując samotnie już ostatnie kilometry miałam okazję doświadczyć prawdziwego oberwania chmury, po którym Mickiewicza zamieniła się w rzekę, głęboką po ośkę. Na szczęście w akademiku czekała już na mnie gorąca kąpiel, suche ubranko i ciepła herbatka, więc spokojnie mogłam sobie pozwolić na takie małe wodne szaleństwo :) Kategoria >50
Dane wyjazdu:
95.00 km
20.00 km teren
04:45 h
20.00 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg:131 ( 66%)
Kalorie: 944 (kcal)
Rower:Biała Dama
Poddębice
Sobota, 29 maja 2010 · dodano: 29.05.2010 | Komentarze 0
W odwiedziny do Babci. Nie wzięłam ze sobą mapy, więc w jedną stronę, chcąc pojeździć trochę w terenie, nieco pobłądziłam. Świetna pogoda, nie za gorąco i do tego to, czego mamy ostatnio nie za wiele, czyli piękne słoneczko. Trochę duży ruch na trasie jak na weekend, ale tirów nie było jeszcze tak wiele, więc dało się przeżyć. Kategoria >50
Dane wyjazdu:
50.10 km
20.00 km teren
02:30 h
20.04 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg:136 ( 68%)
Kalorie: 770 (kcal)
Rower:Biała Dama
Rozjazd błotno-deszczowy
Poniedziałek, 24 maja 2010 · dodano: 24.05.2010 | Komentarze 0
Najpierw z Łukaszem i Kamilem na poligon, potem już sama okrężną drogą do Łagiewnik. Jak wychodziłam to zaczęło padać i to w miarę mocno, potem jednak przestało i nawet wyszło słoneczko. W Łagiewnikach bardzo dużo błota.Dystans i czas orientacyjny.
Kategoria >50
Dane wyjazdu:
59.67 km
25.00 km teren
03:01 h
19.78 km/h
Max prędkość:43.60 km/h
Temperatura:
HR max:182 ( 91%)
HR avg:133 ( 67%)
Kalorie: 963 (kcal)
Rower:Biała Dama
Rozjazd
Niedziela, 9 maja 2010 · dodano: 09.05.2010 | Komentarze 3
Zaraz po pracy, z której udało mi się wcześniej wyjść, umówiłam się z Kamilem i Łukaszem na spokojną (dla nich wolną, dla mnie taka nie była oczywiście) przejażdżkę, w ramach mojego rozjazdu. Najpierw niewielka naprawa mojego rowerku i ruszyliśmy w stronę Łagiewnik. Nie mam zbytnio pojęcia gdzie mnie "wywieźli", ale pokazane mi tereny bardzo przypadły mi do gustu. Byłam dziś trochę niewyspana, niedysponowana, a później jeszcze głodna, więc nie mieli gdzie się ze mną zmęczyć. Na punkcie widokowym w Dobrej, widzieliśmy naukę latania na paralotni, co nie jest taką prostą sprawą, jak by się mogło wydawać. Bardzo ładna pogoda, ciepło, nie za gorąco, może trochę za mocny wiatr. Kategoria >50
Dane wyjazdu:
53.00 km
53.00 km teren
04:30 h
11.78 km/h
Max prędkość:51.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg:168 ( 84%)
Kalorie: 1806 (kcal)
Rower:Biała Dama
Powerade-Karpacz
Sobota, 1 maja 2010 · dodano: 03.05.2010 | Komentarze 5
Ustawiłam się w moim wywalczonym w Dolsku sektorze i z niecierpliwością oczekiwałam na start najciekawszego chyba w tym sezonie maratonu. Cel był ogólnie znany i bardzo konkretny: ukończyć maraton w jednym kawałku, co się tyczy zarówno mnie jak i roweru, oraz poczuć na koniec przyjemne zmęczenie. Start był dość interesujący, bo jechaliśmy pod górę, przez samo centrum Karpacza asfaltową drogą dobre pół godziny. Rozwiązanie świetne, bo stawka w sposób naturalny się podzieliła na słabszych i mocniejszych. I to był chyba najdłuższy asfalt na całej trasie, z wszystkich (chyba) trzech asfaltowych odcinków. Dalej ostry skręt w prawo i się zaczęło. Z górki i pod górkę, o płaskim tam chyba nawet nie słyszeli. Podjazdy w większości strome, bardzo strome i długie, zjazdy szybkie, bądź też upstrzone kamieniami, albo raczej głazami. Było się gdzie popisać techniką ;]Na pierwszym, takim jeszcze w miarę spokojnym kamienistym kawałku, rozpędzona i skupiona na omijaniu coraz to nowych "twardych" przeszkód, z dużą siłą wjechałam w głaz tak skutecznie, że poszła dętka w przednim kole. Nie jestem przyzwyczajona do takich przygód, szczególnie, że myślałam, że poszła opona, co by się wiązało z nieukończeniem maratonu. O nie!! Drugi z rzędu maraton nie ukończony?? Nie ma mowy!! Wiedziałam, że stracę przez to szansę na jakiekolwiek satysfakcjonujące mnie miejsce, ale w tym momencie liczyło się już tylko dojechanie do mety. Mogę nawet biec, wyścig musi być ukończony. Wzięłam się więc od roboty, co mi szło raczej średnio, kolejni zawodnicy mnie wyprzedzali, morale spadały, złość wzrastała. Kiedy doszłam już do najgorszego dla mnie momentu jakim jest pompowanie, pewien pan (jak się później okazało-kibic) zapytał czy mi nie pomóc, na co z wielką radością przystałam. Ja po prostu nie mam tyle siły by taką małą pompeczką wtłoczyć wystarczającą ilość powietrza do środka. W trakcie tego postoju, w tym samym miejscu i dokładnie przez ten sam głaz na ziemi lądowało chyba pięcioro zawodników-coś w tym musiało być. Kiedy już praktycznie wsiadałam na rower zatrzymał się przy mnie Kamil i pyta czy coś pomóc. Kamil?? Ale co Ty tu robisz?? -Złapałem gumę- Aż mi się wierzyć nie chciało, że nie tylko ja mam takiego pecha. A nawet większego...
Ruszyłam więc dalej, to był jakiś 7 km, a więc dopiero początek a tu już takie coś. Tam gdzie się dało wyprzedzałam ile wlazło. Goniłam z nowymi siłami, zaskoczona, że są jeszcze słabsi ode mnie. Niestety wiele miejsc było na tyle wąskich i niebezpiecznych, że nie dało się nikogo wyprzedzić, a będąc na końcu stawki, wiele osób po prostu widząc jakiś podjazd czy zjazd, od razu schodziło z rowerów. Tak bez walki. Musiałam więc , chcąc czy nie chcąc, w niektórych miejscach dostosować się do większości, przez co traciłam kolejne sekundy a nawet minuty.
Było kilka bardzo ciekawych zjazdów. Kamień na kamieniu, głaz na głazie, spore uskoki. Wychodząc z zasady, że rower jest do jeżdżenia a nie do prowadzenia, próbowałam zjeżdżać. Wolno, ostrożnie, manewrując pomiędzy przeszkodami pokonywałam kolejne metry bardzo zdziwiona, że mi się to udaje. Szczególnie, że w niektórych takich miejscach naprawdę tylko ja zjeżdżałam, reszta schodziła. To samo tyczyło się niektórych podjazdów.
Jeden podjazd, praktycznie już ostatni, zapamiętam na długo. Możliwe, że nawet przyśni mi się kiedyś w jakimś koszmarze ;] Szeroka, szutrowa droga, co kilkanaście metrów poprzecinana poprzecznymi rynnami, ciągnęła się w nieskończoność. Kiedy już wydawało się, że za następnym zakrętem musi być koniec, okazywało się, że jest tam jeszcze bardziej stromo. Prędkość na liczniku 4,5 km/h była naprawdę przytłaczająca. A podjazd po prostu zdawał się ciągnąć i ciągnąć bez nadziei na koniec. Pragnęłam już być na mecie, marzyłam o tym jak wjeżdżam na stadion, wiedziałam, że kolejnego czegoś takiego nie dam rady pokonać. Podjazd w końcu się skończył, o jakieś pół godziny za późno, ale duma z siebie pozostała bo nie zeszłam z roweru.
Były też inne ciekawe elementy, jak przechodzenie przez strumyk po falujących balach, przejazd przez wysokie na pół metra i szerokie na długość roweru garby, tak, że zawsze któreś koło było w górze, długie podjazdy po kamienistej albo wybrukowanej drodze, karkołomne zjazdy wąskimi ścieżkami i wiele wiele innych. Po prostu było interesująco. Na szczęście deszcz nas oszczędził, bo to by znacznie zwiększyło stopień niebezpieczeństwa na trasie.
Przed samym maratonem miałam założony, oprócz haka, nowy łańcuch, przez co drugi bieg z przodu nie nadawał się do użytku i nieco skomplikował zmianę przełożeń, ale i to dało się jakoś przeżyć, choć bardzo denerwowało jak zapomniałam.
Ostatnie metry już przed samym stadionem, po asfalcie, ale oczywiście pod górę, pozwoliły mi wykorzystać ostatnie resztki sił. Przez gumę straciłam co najmniej 15 min, ale maraton ukończyłam, a wjeżdżając na metę byłam zadowolona, że wracam cała i nie ostatnia ;] Bądź co bądź, był to w końcu Karpacz :P
Kategoria >50, maratony i wyścigi
Dane wyjazdu:
88.78 km
40.00 km teren
04:36 h
19.30 km/h
Max prędkość:49.80 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg:156 ( 78%)
Kalorie: 1795 (kcal)
Rower:Biała Dama
Trasą łódzkiego maratonu z łódzką bracią kolarską ;]
Niedziela, 18 kwietnia 2010 · dodano: 18.04.2010 | Komentarze 3
Zbiórka o 10 "Pod Kasztanami". Tylu kolarzy w jednym miejscu i nie na maratonie nie widziałam jeszcze nigdy. Nie wiem czy ktoś nas policzył, ale początkowa liczba oscylowała w granicach sześćdziesięciu zapalonych bikerów. Ciężko nawet stwierdzić kto się kiedy i czy wogóle odłączył. Jadąc całą grupą przez miasto z pewnością byliśmy nie lada atrakcją. Trasa była z góry wyznaczona, więc kwadrans po 10 ruszyliśmy najpierw na Malinkę, tam dołączyło się jeszcze kilka osób, a potem objechaliśmy znaczną część zgierskiego maratonu. Chciałam zrobić jakieś zbiorowe zdjęcie, ale wszyscy się jakoś za szybko rozjechali i udało mi się cyknąć tylko taką małą fotkę.
kilku najlepszych bikerów jakich znam ;)© karotti
Jeśli chodzi o trasę, to niektórzy nawet jej nie poczuli, dla mnie jednak była wyczerpująca. Za mało zjadłam, a woda za szybko się skończyła. Ale za to pogodę mieliśmy wyśmienitą :)
zdjęcia Maćka ;)
Kategoria >50
Dane wyjazdu:
54.10 km
30.00 km teren
02:56 h
18.44 km/h
Max prędkość:33.80 km/h
Temperatura:12.0
HR max: (%)
HR avg:155 ( 78%)
Kalorie: 970 (kcal)
Rower:Biała Dama
Łagiewniki
Piątek, 16 kwietnia 2010 · dodano: 16.04.2010 | Komentarze 2
Moi nowi teamowi koledzy wyciągnęli mnie na przejażdżkę ich ulubioną trasą. Trasa faktycznie całkiem ciekawa, z ostrymi podjazdami i ciekawymi zjazdami, ale szczegółów ujawnić nie mogę bo to pilnie strzeżona teamowa tajemnica :PNiestety nie jechało mi się tak dobrze, jak bym tego sobie życzyła. Chociaż chłopaki nic nie mówili i grzecznie za mną czekali, to wiem że stać mnie na więcej, na równiejszą jazdę. Może po prostu wychodzi ostatnie przemęczenie, niedospanie i nadmiar zajęć, jakie sobie obecnie wymyśliłam. I niestety nie zapowiada się, że będzie ich mniej, wręcz przeciwnie. A rower stoi w kącie i za mną tęskni, biedaczek, ja zresztą za nim też. Niech już przyjdą wakacje!!
A tu mam takie małe foto, jak Kamil z Łukaszem próbują podjechać pod górkę pokrytą dużą ilością suchych liści, znacznie to utrudniających ;] Zresztą, liści tych było tak dużo, że zjeżdżając nie zauważyłam kilku kilogramowego kamienia, przez którego zaliczyłam ciekawy ślizg ;p

chłopaki na podjeździe w łagiewnickim lesie© karotti
P.S. Uprzedzając zarzuty co do jakości zdjęcia: jak by mnie "fotografowani" tak mnie rozśmieszali, to może była bym w stanie utrzymać telefon nieruchomo przez te kilka sekund ;p;p
Kategoria >50
Dane wyjazdu:
64.65 km
30.00 km teren
02:58 h
21.79 km/h
Max prędkość:46.80 km/h
Temperatura:6.0
HR max: (%)
HR avg:172 ( 86%)
Kalorie: 1163 (kcal)
Rower:Biała Dama
Maraton w Dolsku
Sobota, 10 kwietnia 2010 · dodano: 10.04.2010 | Komentarze 12
Zimno (tylko 6 stopni, jak wyszło słońce dochodziło do 9 ;/), wiatr był chwilami porwisty i do tego "orzeźwiający", przez połowę maratonu padał deszcz i jakby tego było mało grad ;] Trasa płaska, z dużą ilością asfaltu. Od początku jechało mi się średnio, a w drugiej połowie całkiem straciłam siły. Chyba muszę jeszcze sporo potrenować. Ostatecznie zajęłam 16 miejsce na 29, z czasem 2h 52 min 54 s ze stratą 48 min do zwyciężczyni (19 w OPEN), Mai Włoszczowskiej ;] Kategoria >50, maratony i wyścigi
Dane wyjazdu:
63.70 km
25.00 km teren
03:34 h
17.86 km/h
Max prędkość:41.10 km/h
Temperatura:10.0
HR max:182 ( 91%)
HR avg:124 ( 62%)
Kalorie: 981 (kcal)
Rower:Biała Dama
Spalanie świątecznych wypieków
Środa, 7 kwietnia 2010 · dodano: 07.04.2010 | Komentarze 2
Jeszcze nie go końca wykurowana wybrałam się dziś z najnowszym nabytkiem politechnicznej sekcji kolarstwa na przejażdżkę po północno-wschodnich obrzeżach Łódzkiego Parku Krajobrazowego. I to nabytkiem płci żeńskiej ;] Niech drżą zawodniczki innych uczelni w Polsce, Politechnika Łódzka rośnie w siłę!! ;p Kategoria >50