Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi karotti z miasteczka Zduńska Wola. Mam przejechane 18493.63 kilometrów w tym 4576.14 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.80 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy karotti.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
90.00 km 20.00 km teren
04:15 h 21.18 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max:181 ( 91%)
HR avg:126 ( 63%)
Kalorie: 1367 (kcal)

Śpiochy trzy ;]

Niedziela, 30 maja 2010 · dodano: 30.05.2010 | Komentarze 2

W juwenalia jak to w juwenalia pobudka o 8 rano graniczy dosłownie z cudem. Po nocnych wojażach, bardzo przyjemnych zresztą, dojechanie na miejsce zbiórki na 9 nie było prostym zadaniem. Dla mnie okazało się wręcz niemożliwe. Na szczęście nie tylko ja miałam takie problemy więc w chwilę później na kaloryfer dojechał Łukasz, także spóźniony. Myślałam, że będzie próbował gonić ekipę jadącą dookoła Łodzi, ale wybrał jednak wycieczkowe tempo w moim towarzystwie. Postanowiliśmy więc wyciągnąć na wycieczkę kolejnego śpiocha, ale ten niestety potrzebował trochę więcej czasu na naszykowanie się(a mówią, że to kobiety się długo szykują). Czekając na Kamila zrobiliśmy z Łukaszem rundkę po Łagiewnikach, a potem w trójkę już, nastąpił najtrudniejszy moment całej wycieczki, czyli podjęcie wspólnej decyzji, gdzie by tu pojechać... Ostatecznie wybraliśmy spałaszowanie pizzy w Strykowie. Aby niektórzy zdążyli przed jedzeniem nieco zgłodnieć wybraliśmy dłuższą, ciekawszą drogę w terenie. Pizza okazała się duuuża, ale nadmiar jedzenia chyba nigdy nie stanowił żadnego problemu dla chłopaków, więc nic się nie zmarnowało. Mało tego, oprócz coli w sklepie w celu ugaszenia pragnienia zakupili jeszcze lody, ja naprawdę nie mam pojęcia jak oni to wszystko zmieścili... Z pełnymi brzuchami, nieco ospali, skierowaliśmy się w dalszą część naszej wycieczki jaką miał być Zgierz. Złapałam koło, z trudnością próbuję się na nim utrzymać, język na wierzchu, tętno 170, przyspieszony oddech, a tamci spokojnie sobie z przodu gaworzą... W Zgierzu zatrzymaliśmy się na chwilę by popatrzeć na zmagania śmiałków w parku linowym. Świetna sprawa, trzeba będzie się tam wybrać. W międzyczasie niebo zasnuły ciemne chmury, gdzieś z oddali dochodziły nas pomruki nadchodzącej burzy i spadły pierwsze krople deszczu. Nie przeszkodziło nam to jednak odwiedzić jeszcze Malinki, tam jednak rozpadało się już na dobre i zmuszeni byliśmy wrócić. Na trasie woda leciała na nas już z każdej strony więc po kilku kilometrach deszcz nie robił już żadnego wrażenia. Kompletnie przemoczeni rozstaliśmy się na rogu Inflanckiej i Łagiewnickiej. Pokonując samotnie już ostatnie kilometry miałam okazję doświadczyć prawdziwego oberwania chmury, po którym Mickiewicza zamieniła się w rzekę, głęboką po ośkę. Na szczęście w akademiku czekała już na mnie gorąca kąpiel, suche ubranko i ciepła herbatka, więc spokojnie mogłam sobie pozwolić na takie małe wodne szaleństwo :)
Kategoria >50



Komentarze
karotti
| 18:53 niedziela, 30 maja 2010 | linkuj dopiero?? a co z Ełkiem??
bikeluq
| 18:49 niedziela, 30 maja 2010 | linkuj za tydzień powtórka ?? :P
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa accza
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]