Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi karotti z miasteczka Zduńska Wola. Mam przejechane 18493.63 kilometrów w tym 4576.14 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.80 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy karotti.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

>50

Dystans całkowity:8401.34 km (w terenie 2368.96 km; 28.20%)
Czas w ruchu:406:43
Średnia prędkość:20.66 km/h
Maksymalna prędkość:60.00 km/h
Suma podjazdów:14108 m
Maks. tętno maksymalne:240 (121 %)
Maks. tętno średnie:176 (88 %)
Suma kalorii:39064 kcal
Liczba aktywności:126
Średnio na aktywność:66.68 km i 3h 13m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
63.63 km 0.00 km teren
03:31 h 18.09 km/h
Max prędkość:48.10 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Niedzielna wycieczka

Niedziela, 27 lutego 2011 · dodano: 27.02.2011 | Komentarze 2

Razem z Kubą pojechaliśmy przez Rennes, wzdłuż kanału na południe, potem odbiliśmy w prawo do jedynego tutaj lasu i z powrotem przez centrum miasta do Le Rheu.
Na tle palm nad kanałem w Rennes :] © karotti

Fontanna w centrum Rennes © karotti

Karmienie kaczuszek nad kanałem w Rennes © karotti
Kategoria >50


Dane wyjazdu:
63.74 km 0.00 km teren
02:44 h 23.32 km/h
Max prędkość:37.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Po długiej przerwie

Niedziela, 30 stycznia 2011 · dodano: 30.01.2011 | Komentarze 17

Po bardzo długiej przerwie w końcu wyszłam na rower. Tradycyjnie wyciągnął mnie Pixon i pojechaliśmy z Łodzi przez Konstantynów, Lutomiersk, Wodzierady, Chorzeszów, Żytowice, Pabianice i z powrotem do Łodzi. Na odcinku Chorzeszów-Pabianice dołączył do Nas Przemek, a więc było już dwóch Koksów na szosach i jedna słabiutka dziewczynka na MTB. Aż dziw, że z nudów nie umarli :P Po powrocie okazało się, że to, że stopy przestały boleć od zimna wcale nie oznacza, że im się polepszyło... Włożyłam je pod kocyk i starałam się za bardzo nie jęczeć jak dochodziły do siebie. Ja nie wiem jak można na co dzień jeździć jak jest tak zimno :( Ogólnie oczywiście bardzo mi się podobało i nie mogę doczekać się następnego wypadu :)
Kategoria >50


Dane wyjazdu:
80.00 km 20.00 km teren
04:00 h 20.00 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max:189 ( 95%)
HR avg:136 ( 68%)
Kalorie: 1726 (kcal)

W iście "kwietniową" pogodę po ldzańskim lasach

Niedziela, 14 listopada 2010 · dodano: 15.11.2010 | Komentarze 2

Była piękna pogoda, był Przemek na szosie, którą potem zmienił na stary rower górski, udało się nam więc zakosztować uroków jazdy nie tylko po asfalcie ale także w terenie, były piękne leśne ścieżki w okolicy Ldzania i Rokitnicy, była malownicza Grabia ze śladami żerowania bobrów na okolicznych drzewach, były pączki z toffi, była urwana kaseta reperowana patykiem i guma w mojej Białej Damie, i był też powrót na oponie 1,9 z dętką do slicków... Czy to już wystarczy, żeby uznać, że wycieczka naprawdę się udała??

P.S. Nie miałam licznika, dlatego dystans i czas są w dużym przybliżeniu.
Kategoria >50


Dane wyjazdu:
55.00 km 55.00 km teren
04:24 h 12.50 km/h
Max prędkość:54.30 km/h
Temperatura:
HR max:190 ( 95%)
HR avg:165 ( 83%)
Kalorie: 1648 (kcal)

Kielce finał ŚLR

Niedziela, 19 września 2010 · dodano: 20.09.2010 | Komentarze 2

Na trzecie miejsce w generalce (czytaj przedostatnie) szans większych nie miałam, ale przecież nie można sobie odpuszczać nawet nie próbując. Stawiłam się więc na starcie gotowa do walki głównie z samą sobą, bo przeciwniczek na Master mniej niż palców u jednej ręki. Wszystkie zresztą wciąż są poza moim zasięgiem...

Start honorowy pozwolił mi nieco rozgrzać mięśnie, ale nogi wydawały mi się dalej bardzo ciężkie. Dopiero po wjeździe w teren poczułam się nieco pewniej. Znalazłam sobie jakieś miejsce w stawce i tak jechałam. Jadąc pierwsze okrążenie z dystansem FAN było trochę ciasno, co dało się szczególnie odczuć na błotnistych podjazdach. Błąd jednej osoby zmuszał pozostałych do zejścia z rowerów i pokonanie dalszego odcinka piechotą. I każde takie właśnie podchodzenie z rowerem stanowiło dla mnie największy problem, bo odzywało się wtedy moje kolano, najpierw jedno a potem i drugie, tak do kolekcji.
Pierwszy bufet miał być na 8 km a więc praktycznie zaraz na początku, przy czym do tego "początku" jechałam z jakieś 40-50 min, było to nieco deprymujące.

Podjazd pod stok był... całkiem fajny ;) Zresztą wszystkie podjazdy bardzo mi się podobały, nawet te z błotkiem. Moje nowe oponki mogły się wykazać i zrobiły to z niezłym skutkiem. Na drugim okrążeniu, kiedy było bardzo luźno, okazało się, że praktycznie wszystkie błotniste odcinki są przejezdne łącznie z grząską łączką. Łączka była zresztą świetna; można było przed sobą zobaczyć zawodników z ponad dziesięciominutową przewagą ;p Po przejechaniu połowy trasy, uzupełnieniu ubytku energii bananami i snickersem, pomyślałam, że może udałoby mi się jeszcze kogoś wyprzedzić. Tak dla poprawy samopoczucia ;] Wprawdzie po rozjeździe dopadły mnie znowu myśli, że jestem ostatnia, ale na jakimś podjeździe dojrzałam kogoś w oddali. Na podjazdach przybliżałam się do niego powoli ale sukcesywnie. Kiedy mnie zauważył martwiłam się, że zaraz sobie krzywdę zrobi ciągle oglądając się za siebie... Na zjeździe mi odjechał i myślałam, że nici z moich planów, ale na kolejnym podjeździe znów go zobaczyłam. Potem był kolejny zjazd i podjazd pod stok. Widziałam, że walczy. Co chwilę się odwracał i patrzył gdzie jestem a ja byłam coraz bliżej. Na samej górze zrównaliśmy się i byłam pewna, że zaraz znów mi ucieknie,, ale po wyprzedzeniu nie widziałam go już więcej. Podbudowana myślą, że nie będę ostatnia po jakimś czasie dojechałam kolejnego zawodnika. A potem jeszcze jednego. A potem była już meta. Pojawiła się trochę znienacka, "wyskoczyła" nagle zza muru, aż musiałam się spytać czy to już naprawdę koniec ;] Czekał tam na niej Tomek i razem wróciliśmy na parking, by ogarnąć najpierw siebie, a później rowery. Moje obawy co do miejsca się spełniły i znowu byłam trzecia, ostatnia. Okazało się też, że trzecia (w generalce) zawodniczka w ogóle nie startowała, dzięki czemu chociaż w tej klasyfikacji nie byłam najgorsza... Zawsze coś...

I to chyba na tyle jeśli chodzi o starty w tym sezonie. Niestety z powodu kolan muszę odpuścić sobie Istebną, gdzie rok temu byłam w kat. 4 ;] A przecież tam jest taka piękna trasa :(
Kategoria >50


Dane wyjazdu:
91.88 km 0.00 km teren
03:51 h 23.86 km/h
Max prędkość:41.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Do domku na obiadek

Wtorek, 17 sierpnia 2010 · dodano: 20.08.2010 | Komentarze 0

Do domku jechałam przez Lutomiersk i Wodzierady, czyli dłuższą drogą. Wiał bardzo silny wiatr, który skutecznie zniechęcał mnie do jakiegokolwiek mocniejszego pedałowania. Dzięki temu jednak wracając do akademika jechało mi się sporo lżej,a le i tak mi się nie chciało ;p
Kategoria >50


Dane wyjazdu:
51.26 km 5.00 km teren
02:15 h 22.78 km/h
Max prędkość:48.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Malinka

Piątek, 13 sierpnia 2010 · dodano: 14.08.2010 | Komentarze 0

Z Filipem na Malinkę, tam trochę leniuchowania, jedna runda po Malince, podczas której nieco zgubiłam orientację i z powrotem do akademika. Dzięki temu, że straciłam rachubę czasu, pobiłam jakiś dotychczasowy rekord w szykowaniu się: w 24 minuty zdążyłam wziąć prysznic, ubrać się, umalować i dojechać autem do Manufaktury ;] Ci co mnie znają, wiedzą, że to naprawdę mój rekord ;p
Kategoria >50


Dane wyjazdu:
62.00 km 60.00 km teren
04:50 h 12.83 km/h
Max prędkość:52.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Nowa Słupia - nowe wyzwanie

Niedziela, 8 sierpnia 2010 · dodano: 10.08.2010 | Komentarze 3

Liczyłam, że dwa tygodnie odpoczynku, w tym tydzień błogiego leniuchowania nad morzem, pozwoli zregenerować siły po ostatnim nieudanym Pińczowie. Stojąc na starcie w Nowej Słupi nie czułam się niestety absolutnie lepiej niż 14 dni wcześniej. Po prostu nie chciało mi się jechać. Trasa zapowiadała długą walkę, więc zaopatrzyłam się jak nigdy w banany, batoniki, wafelki, "kluski", coś na skurcze i nawet w drugi bidon i to z izotonikiem ;p. Tak na wszelki wypadek, gdybym chciała sobie zrobić jakąś dłuższą przerwę na trasie, w końcu to ŚLR, a tam są takie piękne widoki...


No i nadszedł w końcu moment startu, a dokładniej, przejazd przez miasto, potem kilka słów od lokalnych władz i jazda honorowa, kończąca się asfaltowym podjazdem. Co mnie nieco dziwiło, nie czułam takiej totalnej niemocy w nogach, jakiej oczekiwałam. Pierwsza pętla wydawała mi się jednym wielkim podjazdem, i wjeżdżając na nią po raz drugi, nasunęło mi się tylko jedno pytanie: gdzie był zjazd? Na drugim okrążeniu zjazdy już zobaczyłam, i to nawet z bardzo bliska. Jechałam sama, zawodnicy z FAN-u już dojeżdżali do mety, i byłam pewna, że jadę ostatnia. W zasadzie nie wiem czemu tak myślałam, bo na rozjazd dojechałam jeszcze 25 przed jego zamknięciem, ale niemożliwym wydawało mi się, że można jechać jeszcze wolniej ode mnie. I tu się myliłam. Ale dowiedziałam się o tym dość dotkliwie zaledwie kilka kilometrów przed metą, gdzie dogoniłam jadącego na singlu Filipa, i z tej całej "radości" wjechałam w dziurę wielkości koła, zrobiłam jakąś ciekawą akrobację i wplątałam się w swoją Białą Damę, tak skutecznie, że wydostać się spod niej bez pomocy było nie sposób. Jako, że to był już trzeci upadek tego dnia, bolało mnie co nieco i pozbieranie się zajęło mi dużo czasu. Tak dużo, że wyprzedziła mnie zawodniczka, której dogonić już nie zdążyłam i która zabrała mi drugie miejsce i ostatecznie dojechałam jako trzecia, ostatnia. Znowu ;/. Powoli zaczynam się przyzwyczajać do bycia ostatnią, a to bardzo niedobrze.


Po dojechaniu do mety i czekaniu na dekorację, odkryłam narastający ból w prawym ramieniu. Ból wzmagał się także podczas powrotu do Łodzi, tak szybko i skutecznie, że, aby "spokojnie" spać, wybrałam się jeszcze tego samego wieczora na prześwietlenie. Na szczęście kości okazały się całe, ale ból, co tu dużo mówić, jest znaczny. Jak na razie lewa ręka musi działać za dwie i jakoś daje radę.

Dane wyjazdu:
50.10 km 0.00 km teren
02:15 h 22.27 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Po autko

Sobota, 7 sierpnia 2010 · dodano: 14.08.2010 | Komentarze 0

Z Filipem do domku wziąć autko na jutrzejszy maraton w Nowej Słupi. Zaraz na początku złapał nas deszcz, ale w miarę szybko przeschło i jechało się dobrze.

Dystans i czas orientacyjny.
Kategoria >50, Na slickach


Dane wyjazdu:
72.00 km 36.00 km teren
03:50 h 18.78 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Ciężkie nogi w Pińczowie

Niedziela, 25 lipca 2010 · dodano: 26.07.2010 | Komentarze 2

Ten start właściwie nie powinien mieć miejsca. Ciężkie, zmęczone nogi od samego początku nie chciały współpracować. Trasa jak na ŚLR płaska, ale kilka odcinków, jak np wąwóz, było bardzo ciekawych i pięknych. A coraz to nowe, malownicze widoki znacznie uprzyjemniały jazdę. I deszczyk był bardzo łaskawy, bo zaczął padać dopiero po zakończeniu maratonu.

Dane wyjazdu:
52.00 km 0.00 km teren
02:05 h 24.96 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:32.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Poddębice-Łódź

Piątek, 23 lipca 2010 · dodano: 24.07.2010 | Komentarze 0

Kategoria >50, Na slickach