Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi karotti z miasteczka Zduńska Wola. Mam przejechane 18493.63 kilometrów w tym 4576.14 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.80 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy karotti.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
34.00 km 0.00 km teren
h km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)

Przełęcz Karkonosko-Izerska zdobyta!

Niedziela, 2 maja 2010 · dodano: 03.05.2010 | Komentarze 4

Marudziłam strasznie; że mnie boli kolano, że mam przerzutkę nie do końca sprawną, że nie dam rady tam podjechać, że znowu sobie coś zrobię na zjeździe (dwa lata temu podczas zjazdu zaliczyłam piękny ślizg zaraz po tym jak zablokowałam tylne koło) i ogólnie wymyślałam tysiące powodów by tam nie jechać. Chłopaki byli jednak nie ugięci i w końcu wyjechałam razem ze wszystkimi, z myślą, że poczekam sobie na nich gdzieś u podnóża przełęczy. Pojechaliśmy z Borowic do Podgórzyna, tak by podjeżdżać "z samego dołu" (ambicja chłopaków jak zawsze wzięła górę :P).
Prawie wszyscy, nie zapominajmy o fotografie ;] © karotti
Już w Przesiece ekipa zmniejszyła się z 6 do 4 osób. Niewiele dalej jechał z nami Łukasz, któremu niestety nowe koło sprawiło psikusa i stuprocentowo odmówiło posłuszeństwa. Chciałam nawet zaoferować mu moją Białą Damę, ale rozmiar był "troszkę" nieadekwatny do wzrostu naszego najlepszego teamowego zawodnika i musiał także zawrócić. Została nas trójka, ja i dwóch zapaleńców, Kamil i Filip. Podjazd nie był ani krótki, ani łatwy, ani przyjemny (nie liczę tu samej satysfakcji już na górze :)), no ale skoro już tu byłam, to trzeba było korzystać z okazji... Mimo raczej chłodnego dnia, pot się lał strumieniami po twarzy, plecach i sama jeszcze nie wiem po czym. Każdy własnym tempem pokonywał kolejne metry wąskiej, asfaltowej nawierzchni, urozmaiconej licznym spękaniami, ogromnymi dziurami, a przede wszystkim motywującymi napisami. Robiło się coraz chłodniej,pojawił się śnieg, drzewa malały w oczach, coraz więcej było suchych, złamanych w pół świerków, które nieuchronnie zapowiadały, że szczyt już niedługo. No i jakoś dojechałam. Sama już nie wiem jak, ale jakoś się udało.
o!! Ktoś mnie tu goni! © karotti

Kobiety górą :P © karotti


Śnieg na Przełęczy Karkonosko-Izerskiej © karotti

Ekipa zdobywców w komplecie © karotti


Skoro już tam dojechaliśmy, to trzeba było oczywiście zjechać jeszcze na czeską stronę. Przyjemne serpentyny, na których "nieco" zmarzliśmy, miały dla nas w zanadrzu jednak i coś na rozgrzewkę, czyli nie wiem który już w przeciągu ostatnich dwóch dni podjazd... Ale i ten udało się pokonać ;]
Górski strumień po czeskiej stronie © karotti

Chwila przerwy po czeskiej stronie © karotti


W drodze powrotnej nie obyło się też bez deszczu, ale takich nieprzyjemnych rzeczy staram się po prostu nie pamiętać :]
Zjeżdżałam baaardzo wolno ;]
Kategoria <50



Komentarze
karotti
| 16:33 wtorek, 4 maja 2010 | linkuj to ja się mogę pochwalić, że wjechałam bez zatrzymania, pomijając oczywiście kawałki pokryte śniegiem, gdzie nawet samochód terenowy się zakopał :P

P.S. Dzięki za to "w" :p
JPbike
| 16:14 wtorek, 4 maja 2010 | linkuj Potwierdzam to co DMK77 napisał :)
Ja tam kilka lat temu właśnie zaczynałem przygodę z prawdziwymi podjazdami na MTB-ie i jak mi poszło ? ... wjechałem na szczyt po kilku postojach, paru wprowadzaniach na tamtych największych stromiznach ... :)
k4r3l
| 06:49 wtorek, 4 maja 2010 | linkuj nie ma to jak dobry asfaltowy atak na górę!:)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa eciwk
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]