Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi karotti z miasteczka Zduńska Wola. Mam przejechane 18493.63 kilometrów w tym 4576.14 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.80 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy karotti.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
57.00 km 57.00 km teren
04:15 h 13.41 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:186 ( 93%)
HR avg:168 ( 84%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Felcik

Wałbrzych

Sobota, 7 września 2013 · dodano: 09.09.2013 | Komentarze 4

Od rana czułam się jakoś nieswojo. Kręciło mi się w głowie, wyczuwałam wszystkie zapachy dookoła, które wcale nie były najprzyjemniejsze. Już na stracie chciałam by było po wyścigu. Jak zawsze pozwoliłam się powyprzedzać facetom na początku. Jechałam spokojnie, swoim tempem a i tak tętno miałam jakoś wyjątkowo wysokie. Na początku pierwszego podjazdu dojechałam powoli do jednej z dziewczyn, która wiedziałam że jest mocniejsza ode mnie. Ale dziś jechała jakoś wolniej, albo ja czułam, ze mogłam szybciej. No i powoli ją wyprzedziłam, na dalszej części podjazdu, gdzie szliśmy bo zrobiło się za tłoczno, już jej więcej nie widziałam. Tętno w okolicy 180 trochę mnie martwiło, ale doszłam do wniosku, ze raz mogę spróbować pojechać inaczej, czyli na początku mocniej a potem się zobaczy. Jak się potem okazało zostawiłam za sobą prawie wszystkie dziewczyny z K2.

Pierwszy zjazd był stromy, zatłoczony i techniczny. I dosłownie go przefrunęłam. Tzn rower sam jechał a ja tylko nieco korygowałam go kierownicą. W połowie wpadłam twarzą nawet w jakieś krzaki, krew z wargi się polała, ale co tam, wsiadłam i pojechałam dalej... Zastanawiało mnie tylko, dlaczego to ja tym razem wyprzedzam na zjazdach a nie odwrotnie, jak to było do tej pory. Potem kolejne podjazdy i zjazdy, cały czas na wysokim tętnie. zjazdy wychodziły mi rewelacyjnie. Głowa dalej bolała, byłam bardzo rozkojarzona i nie mogłam się jakoś specjalnie na nich skupić więc i... martwić się nie mogłam i po prostu zjeżdżałam, leciałam itd. Zaliczyłam kilka upadków bo z taką głową łatwo było o pomyłkę ale wszystkie były raczej bezbolesne.

Pogoda tym razem dopisała i było ciepło, aż za ciepło... Wypiłam dwa bidony, na bufetach tankowałam.

Trasa była wymagająca i nie było w niej miejsca na odpoczynek. Po 3 godzinach zaczęłam odliczać kilometry do mety. Ostatnie strome podjazdy podchodziłam, łydki piekły, skurcze były bardzo blisko. Czułam jak wszystkie siły ze mnie wychodziły, ale pozostali zawodnicy też umierali. Zjechałam prawie wszystko, sama się sobie dziwiąc. Na metę wjechałam totalnie wyczerpana i padłam. Żeby wstać musiałam poczekać jakieś 15 minut. Chłopaki z teamu sprawdzili wyniki i okazało się, że jestem druga w K2.

Reszta teamu pojechała też bardzo dobrze, tyle że lider złapał kapcia i musiał czekać za dętką. A tak byłby rekord :)


Komentarze
Pixon
| 20:07 niedziela, 15 września 2013 | linkuj Może może. Za rok :) Będę trzymać kciuki za Was.
karotti
| 20:04 niedziela, 15 września 2013 | linkuj dziękuję:)

Jacku - jeszcze masz jedną okazję w tym sezonie by się odkuć i na pewno się uda :)
Łukasz, a może wybierzesz się na finał? Świetna zabawa i super trasa gwarantowana!
Pixon
| 07:43 wtorek, 10 września 2013 | linkuj wow, gratki! :)
JPbike
| 17:41 poniedziałek, 9 września 2013 | linkuj Druga w kategorii ? Gratki !
Dobrze opisałaś ten ciężki maraton, faktycznie nie było gdzie odpocząć.
A mnie dopadł kryzys i przyjechałem w ogonie giga.
Pozdrowionka :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa anico
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]